Zaczynacie już powoli myśleć o Wielkanocy? :) Późno w tym roku te wiosenne święta, bo dopiero w połowie kwietnia, ale tym bardziej liczę na to, że będą w końcu prawdziwie wiosenne, ciepłe, zielone i słoneczne. Jednak powoli myśli zaczynają krążyć wokół bab i mazurków, więc na rozgrzewkę przed typowo wielkanocnymi wypiekami, upiekłam ostatnio babkę bananową.
Opowiadałam Wam już, jak to zakochałam się w dhal - curry z soczewicy na Sri Lance. Obiecałam też przepis na to lankijskie danie, które tam serwowane jest przez cały dzień i zwykle wchodzi w skład narodowego dania Sri Lanki jakim jest rice and curry. Korzystałam z tej sposobności z wielką radością, jedząc dhal na śniadanie, obiad i czasem kolację i o dziwo i mój żołądek nie miał nic przeciwko temu :) Na taką pogodę, jaką mamy teraz - ni to zimę, ni to wiosnę, pikantne curry to świetny pomysł, spełniam więc obietnicę i dziś serwuję dhal.
Od tygodnia zewsząd atakowały mnie placki i naleśniki :) Dosłownie zalewały instagram, facebook, blogi i wszelkie inne internety - zwykłe, drożdżowe, czekoladowe, z owocami, czekoladą, syropem klonowym czy śmietaną. A kiedy człowiek już się tak napatrzy... ;) Święto placków trwało w najlepsze nie bez przyczyny, bo kiedy my na ostatki zajadamy się pączkami i faworkami, druga część świata smaży pankejki i naleśniki, szczególnie w ostatni dzień karnawału przed Środą Popielcową, tzw. Shrove Tuesday. Moim naleśnikowym dniem jest zwykle piątek - jeden dzień w tygodniu, kiedy obiad może być na słodko (dozwolone są nawet gofry! ;)) - wtedy smażę cieniutkie naleśniki lub placki, najchętniej placki na maślance.
Jaki to stareńki przepis! Pamiętam, jak popularny był w czasach, kiedy coś takiego jak cydr na naszym rynku było zupełnie niedostępne (czyli jakieś 10 lat temu). Trzeba było kombinować i oszukiwać go jabłkowym piwem Redds :) Na szczęście wszystko się zmieniło i w rodzajach cydrów na sklepowych półkach można teraz przebierać jak w ulęgałkach, choć wciąż brakuje mi tych bardziej wytrawnych, na wzór cydrów brytyjskich. W każdym razie kurczaka w cydrze można w końcu przygotować bez zastępników, a naprawdę warto - to jedno z Top10 "kurzęcych" dań na mojej osobistej liście.
Subskrybuj:
Posty (Atom)