Znudzeni standardowym zestawem obiadowym typu ziemniaki, mięso i surówka? A gdyby tak cały obiad zapakować w delikatną, ziemniaczaną kieszonkę z chrupiącą skórką? :)
Nie wiem jak Wam, ale mnie bardzo dłuży się ta zima! Tęsknię za słońcem, ciepłym wiatrem, zielenią, kwitnącymi jabłoniami i świeżymi ziołami. Odliczam tygodnie, kiedy znów będzie można skubać wprost z balkonowych skrzynek pachnącą bazylię do pomidorów i mozzarelli na śniadanie, drobnolistny tymianek do kurczaka i miętę do herbaty. Na pocieszenie wyjęłam z głębi szafki kiełkownicę i wysypałam pierwszą porcję nasion na kiełki. I upiekłam chleb - na sodzie z rozmarynem, z aromatycznych igiełek rozmarynowego drzewka, które dzielnie, jako jedyne całorocznie pełni rolę ziołowego reprezentanta na kuchennym parapecie.
W poprzednim wpisie była kawa po wietnamsku, więc idę za ciosem i proponuję Wam tym razem azjatyckie pierożki :) Nie tyle chodzi o kawę, co o fakt, że niedawno Azja świętowała rozpoczęcie nowego chińskiego roku - Roku Małpy i tak się składa, że zawsze w tym czasie nachodzi mnie ochota na coś pysznego z tamtego regionu świata. Jednego z moich ulubionych regionów świata, muszę dodać koniecznie :) Do tego mój biedny i trochę zapomniany bambusowy parowar kurzył się gdzieś w kącie, więc stanęło na dim sum - chińskich pierożkach z mięsem na parze.
Jakiś czas temu dostałam od przyjaciół paczkę wietnamskiej kawy Trung Nguyen. Nie byłam nigdy w Wietnamie, ale kawa z tamtego regionu świata kojarzy mi się z podawanym w małych szklaneczkach (podobnie jak europejskie espresso) bardzo mocnym, aromatycznym naparem z dodatkiem słodkiego mleka skondensowanego. Kawa po wietnamsku wygląda podobnie, ale do jej przygotowania używa się specjalnego zaparzacza Phin. Skoro miałam już wietnamską kawę, nie mogłam odmówić sobie przyjemności przygotowania jej w taki sam sposób, jak robią to w Azji :)
Koniec z pączkami, faworkami, oponkami i innymi smażonymi w głębokim tłuszczu słodkościami w tym roku! ... No dobra, jeszcze tylko cynamonowe gwiazdki z dziurką, na ostatki, na zapusty... Tak właśnie kończy się zwykle moja silna wola, jeżeli chodzi o karnawałowe przysmaki ;) Od środy ścisły post i szlaban na wszystko co napakowane kaloriami, ale jeszcze dzisiaj i jutro delektuję się ostatnimi w świątecznym klimacie, gwiazdkowymi, cynamonowymi pączkami. A raczej donatami, bo dekorowane polewą z białej czekolady, przypominają pączki amerykańskie.
Jeszcze jeden oryginalny karnawałowy deser ze starej książki z przepisami. Nie jestem bezglutenowcem ani zwolennikiem diety bezglutenowej, jeżeli nie jest ona wskazana ze względów zdrowotnych, ale bardzo chciałam spróbować, jak smakują pączki na mące ryżowej. W książce występują one pod nazwą Pączki wyborne, więc postanowiłam zmierzyć się z pączkami bezglutenowymi, wybornymi, na mące ryżowej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)