Oj będzie słodkie smażenie w tym tygodniu i jestem tego pewna, że nie tylko u mnie! ;) W tym tygodniu zawieszamy wszelkie diety i liczenie kalorii - jemy pączki, ptysie, oponki, kreple i faworki. Właśnie, faworków nie było jeszcze u mnie w tym roku, a to ostatnia szansa, żeby to nadrobić. Zdążyłam się przekonać, że tak jak pączki, chyba każdy naród na świecie ma swój własny rodzaj faworków, chrustu - smażonych w głębokim tłuszczu, kruchych ciastek. Tatarzy mają na przykład chrust zwany "urama" w postaci zwijanych na patyku pasków ciasta i tak też smażonych. Ciasteczka-spiralki wyglądają uroczo, ale trzeba się trochę pomęczyć, żeby je prawidłowo usmażyć, choć to pewnie kwestia wprawy.
I kto mi teraz powie, że koty nie są do schrupania? ;) Wszystkie bez wyjątku i nie tylko od święta. I nie piszę tego tylko jako znana wszystkim kociara, ale też jako obserwatorka tego, jakim powodzeniem cieszą się filmiki, zdjęcia, memy z kotami w roli głównej w internetach :) Fakt faktem, to jedne z najpiękniejszych i najmilszych zwierząt na świecie, mimo swojej nieokiełznanej, nieprzewidywalnej kociej natury. Dziś mają swoje święto, bo 17 lutego to Światowy Dzień Kota i do schrupania mam nie tylko swojego puchatego S'kotta, ale też talerz chrupiących piaskowych kocich ciasteczek :)
Karnawał wkracza właśnie na ostatnią prostą. Już w przyszłym tygodniu będziemy objadać się w Tłusty Czwartek, a za dwa tygodnie świętować ostatki. Teraz dopiero zacznie się prawdziwe smażenie, lukrowanie i pudrowanie! :) Zdążyłam już usmażyć nowoorleańskie beignets, ale w tym roku koniecznie chciałam wypróbować też włoskie zeppole.
Kiedy mam ochotę na coś słodkiego, a nie chce mi się ucierać ciasta, piekę muffinki z owocami lub bakaliami. A kiedy chodzą za mną pączki, ale nie uśmiecha mi się zagniatanie ciasta, czekanie, aż wyrośnie i smażenie - piekę pączkowe muffinki z konfiturą :)
Oglądanie programów kulinarnych ma zgubny wpływ (na wagę) ;) Odkąd obejrzałam odcinek Słodkiego Biznesu, w którym Buddy Valastro (ten zabawny włoski cukiernik od zwariowanych tortów), podróżujący z rodziną po Stanach, zajada się w Nowym Orleanie jeszcze gorącymi beignets, te puszyste, pączkowe poduszeczki nie dawały mi spokoju. A że do Nowego Orleanu nie wybieram się w najbliższej przyszłości (wciąż jeszcze bardziej kręci mnie kierunek na Wschód od południka zero), nowoorleańskie beignets własnej roboty po prostu musiałam wypróbować w karnawale.
Wyobraź sobie, że w Twoim ogrodzie pomiędzy grządkami warzywnymi, drzewami i krzewami owocowymi rosną wonne przyprawy korzenne... Tak właśnie musiał wyglądać ogród rajski :) To wszystko razem pewnie trudno byłoby połączyć w rzeczywistości, ale prawdziwy ogród przypraw miałam szczęście zobaczyć na Sri Lance.
Sezon na rozgrzewające, gęste i pożywne zupy mamy w pełni. A ja na ten sezon mam swój zestaw zup, które zawsze jesienią i zimą sprawdzają się jako jednogarnkowy obiad i grzejnik dla zziębniętych rąk jednocześnie. Nie potrzebują drugiego dania, przystawek czy dodatków, no chyba że jest to grzanka z bagietki do zagryzania. Taką zupą jest na pewno błyskawiczna zupa z czerwonej soczewicy i pomidorów, marokańska zupa z kurczakiem i cieciorką, pikantna zupa z soczewicą i chorizo, a od teraz też zupa z kiełbasą chorizo i jarmużem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)