W ostatni piątek kulinarny i nie tylko kulinarny świat świętował Dzień Czekolady. Nie zarejestrowałabym pewnie nawet tego faktu (żyłam w przekonaniu, że Dzień Czekolady obchodzony jest jesienią!), gdyby nie ogromna paczka z Lidla w prezencie z tej okazji, wypełniona po brzegi czekoladami Fin Carré. Marka posiada certyfikat UTZ, za którym kryje się bardzo przyzwoita jakość w bardzo przyzwoitej cenie oraz gwarancja, że kakao użyte do produkcji pochodzi z odpowiedzialnych upraw, na których zyskują lokalne społeczności. Tak trzymać! :)
Obok jajek i żurku, na świątecznym stole nie może zabraknąć wielkanocnej baby. Będzie to oczywiście tradycyjna baba drożdżowa, ale oprócz niej, postanowiłam w tym roku zmierzyć się też z moją achillesową piętą - babą ucieraną.
Pogoda nadal nie nastraja na typowo wiosenny świąteczny stół (oj, jak trudno będzie znieść brak prawdziwych nowalijek :/), to jednak wielkanocne śniadanie nie ma racji bytu bez jajek. Choć najbardziej lubię te najprostsze - ugotowane na twardo, przekrojone na połówki ze sporą ilością majonezu, święta to ten czas, kiedy w temacie jajek można i trzeba poszaleć.
Coś mi się wydaje, że tegoroczna Wielkanoc będzie na gorąco :) Nie mam na myśli nagłego przypływu afrykańskiego powietrza i gorących frontów tuż znad równika, ale to, że na świątecznym stole królować będą dania ciepłe. Macie ochotę na zimne sałatki? Ja ani trochę. Czekam natomiast z niecierpliwością na pieczoną białą kiełbasę z chrupiącą skórką, w towarzystwie ostrego, świeżo tartego chrzanu ze śmietanką i kawał świątecznej pieczeni. Jestem przekonana, że jeszcze większym niż zwykle powodzeniem cieszyć się będzie rozgrzewający, wielkanocny żurek :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)