Fabryka Przyjemności. E.Wedel od 1851

12 grudnia 2013

fabryka czekolady E.Wedel od 1851

Nie sposób zabłądzić w drodze do fabryki. Można trafić tam nawet z zamkniętymi oczami, kierując się nosem, bo słodki, zniewalający zapach rozciąga się wokół budynku w promieniu kilkuset metrów i nawet szalejący orkan nie był w stanie tego zmącić. W samej fabryce czekoladowy aromat jest już tak intensywny, że niemal odczuwa się, jak endorfiny zaczynają rozmnażać się w organizmie, wypełniając po chwili każdą komórkę ciała. Zdecydowanie - to jedno z najprzyjemniejszych miejsc pracy na świecie :)

Fabryka czekolady E.Wedel od 1851
fabryka czekolady E.Wedel od 1851

Wizyta w fabryce czekolady, w dodatku w Mikołajki, to jak spełnienie dziecięcych marzeń :) Razem z grupą zaproszonych blogerów i dziennikarzy, w towarzystwie dyrektora Witolda Ziobrowskiego, który zdradził nam trochę tajemnic fabryki, która od 1851 roku osładza życie Polakom, zwiedziliśmy najpierw linię produkcyjną, gdzie powstaje czekolada w tabliczkach - ta klasyczna mleczna i gorzka oraz czekolady smakowe i nadziewane. Nie można było przestać uśmiechać się, oglądając płynną, gęstą czekoladową masę, przelewaną do foremek i gotowe tabliczki wyjeżdżające na taśmie, a następnie trafiające do kolorowych opakowań. Później mieliśmy niepowtarzalną okazję poznania największej tajemnicy fabryki Wedla - procesu produkcji Ptasiego Mleczka. Niezapominane wrażenie robił widok przesuwającej się taśmy, na której odpoczywała i tężała, wymieszana dokładnie chwilę wcześniej, lekka, waniliowa pianka, krojona następnie w kostkę i polewana ciemną czekoladą, by zamienić się potem w morze uwielbianych przez wszystkich waniliowych czekoladek. Tak właśnie wyglądać muszą sny czekoladoholików ;)

fabryka czekolady E.Wedel od 1851
fabryka czekolady E.Wedel od 1851

Część warsztatowa wizyty polegała na zabawie i wcieleniu się przez chwilę z cukierników-dekoratorów. Naszym zadaniem było ozdobienie słynnego waflowego, orzechowego Torcika Wedlowskiego i ogromnej, czekoladowej świątecznej bombki. Na własnej skórze przekonałam się, jak bardzo trudno opanować drżenie ręki pisząc i malując półpłynną czekoladą na czekoladowej powierzchni i jak wielki podziw należy się osobom, które robią to na co dzień z precyzją godną kaligrafa. Mimo wszystko zabawa była bardzo udana i powstała cała galeria jadalnych, świątecznych ozdób, w tym ta spod mojej ręki -  everycakeyoubake'owa bombka z Mikołajem :)

fabryka czekolady E.Wedel od 1851
fabryka czekolady E.Wedel od 1851

Ostatnią atrakcją pobytu w Fabryce Przyjemności była świąteczna witryna - prawdziwe dzieło cukiernicze autorstwa Maestro Czekolady - Janusza Profusa i jego zespołu. Wykonana z 850 kg wedlowskiej czekolady, przedstawia przytulny, świąteczny pokój z przepięknie ozdobioną, dwumetrową choinką, prezentami i kawowym stolikiem z krzesłem. Każdy najdrobniejszy szczegół, łącznie z podłogą, żyrandolem, zegarem, ścianami i zawieszonymi na nich obrazami z wizerunkami Karola, Emila i Jana Wedlów - ojców założycieli firmy, został wykonany z czekolady z tak wielką precyzją, że trudno było powstrzymać się, żeby nie usiąść na czekoladowym krześle i nie zacząć bawić się czekoladowymi zabawkami :) Witrynę można podziwiać aż do Nowego Roku w witrynie fabryki Wedel od ulicy Zamoyskiego.

fabryka czekolady E.Wedel od 1851
fabryka czekolady E.Wedel od 1851

LOTTE Wedel Sp. z o.o.
ul. Zamoyskiego 28/30
Warszawa


14 komentarzy

  1. o matulu, ja chcę tam pojechać. ba, teleportować się i to zaraz!

    OdpowiedzUsuń
  2. aż poczułam ten rozkoszny zapach...i co gorsza- ślinika cieknie ( a tu prawie 24:00 trochę późno na łasuchowanie)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och tak, ruszające się larwy w ptasim mleczku to wszystko co kocham (osobiście dostałam zawału). Wedel dużo stracił po tym jak parę lat temu zmienił się jego właściciel :/ Wedlowska czekolada może do jedzenia jest dobra, ale do wypieków absolutnie nie. Po rozpuszczeniu nie nadaje się do niczego. Zdarza mi się jeść ich wyroby, ale to już nie jest ten sam smak, który towarzyszył mojejmu dzieciństwu. :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Wizyta w takim miejscu to moje marzenie. Kocham czekolade.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuda, cuda... bombke poprosze z czekolady!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak w Charlie i fabryka czekolady :D. Zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  7. WoW :O

    Pozdrawiam
    Viola :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tony czekoladowych przyjemności, super :)) świetnie się ogląda :).

    OdpowiedzUsuń
  9. aż ślinka cieknie na te pyszności, a ja jestem łasuch na ptasie mleczko

    OdpowiedzUsuń
  10. ależ cudowne zdjęcia. Od razu zachciało mi się czekolady !:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przywróciła mi Pani przemiłe wspomnienia - jako nastolatka miałam okazję wziąć udział w takiej dydakycznej wycieczce po Wedlu ;) byłam pod ogromnym wrażeniem masowej/taśmowej produkcji, jak to wszystko sprawnie działa i jest pospinane ze sobą, niesamowite... praktycznie każdy etap produkcji pamiętam do dziś :) to był czas schyłku prl a tam... organizacyjny majstersztyk (plus tyle słodkości co byliśmy w stanie w sobie zmieścić, w tym czasie w polskich samach się jeszcze "polowało" na markowe produkty :) dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspanialy reportaz i niesamowita przygoda! Dla takiego lasucha jak ja bylaby to niezla gratka :) Ale zgadzam sie z komentujacym, ze ptasie mleczko z mojego dziecinstwa to nie jest ptasie mleczko teraz...nie wiem czy zmienila sie receptura czy moje kubki smakowe..:) Tak swoja droga, mysle ze ptasie mleczko z ciemna, co najmniej 60% czekolada byloby pyszne!! Ale torcik wedlowski jest w dalszym ciagu pyszny...:)
    Pozdrawiam bardzo serdecznie!
    Iza

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow, to brzmi jak cudowne przeżycie! Już planuję wizytę, aby zanurzyć się w słodkim świecie czekolady Wedla!

    OdpowiedzUsuń