Siedzę, spoglądam w okno i pociągam nosem. Z moim nastrojem wszystko w jak najlepszym porządku, tyle że przeziębiłam się trochę. Dacie wiarę - przeziębić się w maju?! Świat schodzi na psy, a wraz z nim pogoda i najwyraźniej nie tylko z prawdziwą wiosną, ale i z latem w tym roku możemy się pożegnać. A o tropikach można tylko pomarzyć... więc sobie marzę, przeglądając tętniące ciepłymi kolorami wakacyjne zdjęcia. I od razu lepiej na duszy :) I jeszcze sernik tropikalny upiekłam! :)
Sernik upiekłam trochę celowo, żeby przy okazji wykorzystać go w celach utylizacyjnych. Po każdych świętach zostaje mi zawsze dużo bakalii, które nie zmieściły się w świątecznych keksach, sernikach, mazurkach itp. Najłatwiej wykorzystać ich nadmiar do mieszanek musli, ale kiedy i tego zapas akurat jest w normie, kuchenna szafka tonie w tysiącach otwartych foliowych torebek z mniejszą lub większą ich zawartością. Dzięki sernikowi udało mi się zutylizować cały zapas kandyzowanej mieszanki keksowej papai i ananasa i do tego resztki suszonej moreli. Szafka kuchenna zadowolona, ja zadowolona, wszyscy zadowoleni :) Na pewno nie był to ten najlepszy sernik, jaki w życiu jadłam (chociaż do tego miana najwyraźniej pretenduje, skoro znalazł się w książce "The 50 Best Cheesecakes in the World"), ale warto go wypróbować (choćby w celach utylizacyjnych ;)), szczególnie jeżeli jesteście wielbicielami kokosa. Spód z prażonych płatków lub wiórków kokosowych w połączeniu z kandyzowanymi owocami rzeczywiście nadaje mu egzotycznego, tropikalnego charakteru. Do tego drink, koniecznie z parasolką i można z powrotem odlecieć w marzeniach do tych cieplejszych miejsc na świecie :)
Sernik tropikalny:
spód -
2 szklanki płatków i wiórków kokosowych,
1/4 szklanki masła
sernik -
500 g kremowego serka,
3 jajka,
1/2 szklanki cukru,
1 łyżka skrobi kukurydzianej lub ziemniaczanej,
skórka otarta z 1 limonki,
1/4 szklanki kandyzowanej papai,
1/4 szklanki kandyzowanego ananasa,
1/4 szklanki suszonej moreli,
ok. 1/3 szklanki likieru (wg oryginalnego przepisu - likieru z marakui, ale oczywiście może być inny owocowy, np. pomarańczowy. U mnie likier morelowy)
Kandyzowane i suszone owoce wymieszać z likierem i pozostawić na około godzinę.
Płatki lub wiórki kokosowe rozłożyć na papierze do pieczenia i blaszce i prażyć w piekarniku ok. 6 minut, aż zrobią się złotobrązowe ( można to zrobić też na patelni). Masło rozpuścić i wymieszać z kokosem. Wyłożyć na spód wyłożonej papierem do pieczenia lub nasmarowanej tortownicy (o średnicy 23 cm).
Ser utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dodawać po jednym jajku, stale miksując. Dodać skrobię i skórkę z limonki i całość wymieszać. Na końcu dodać odsączone owoce (zostawiając trochę do dekoracji). Masę przełożyć na kokosowy spód i całość piec 40 minut w piekarniku nagrzanym do 175 stopni. Pozostawić do całkowitego ostygnięcia i udekorować owocami.
[wydrukuj przepis]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciekawy spód do sernika :D jeszcze się z takim nie spotkałam ;) będę musiała wypróbować. tylko gdzie można dostać płatki kokosowe:> ???
OdpowiedzUsuńTeż chcę do ciepła i słońca! Wiosna trwała 5 dni i właśnie się skończyła :(
OdpowiedzUsuń3 tydzień chodzę zasmarkana z anginą i zapaleniem zatok. Udało mi się nawet głos stracić :( A antybiotyki dają mierne rezultaty...
Sernik przepiękny. Zrobię. Niech się tylko ociepli :)
Świetny ten sernik! Od razu zrobiło mi się cieplej i słoneczniej!:))
OdpowiedzUsuńMusi być pyszny z tymi bakaliami!:)
Pozdrawiam ciepło:)
Przecinkowa, płatki kokosowe są u nas dostępne. Trzeba ich szukać na półkach z bakaliami. Można też zrobić samemu, ścierając na tarce do szatkowania miąższ ze świeżego orzecha kokosowego. Takie płatki home-made trzeba tylko potem trochę podsuszyć :) No i zawsze pozostają powszechnie dostępne wiórki :)
OdpowiedzUsuńAnoushko, w takim razie witaj w klubie pociągających! :) To w Szwajcarii też wiosna odwołana?? Ech, mówiłam że świat schodzi na psy.
Dziękuję Majanko! Faktycznie słońca trochę wnosi. Gdyby tak dodać do niego jeszcze trochę kandyzowanego imbiru, to nawet by grzał ;D
OdpowiedzUsuńHaha, rewelacyjna ta parasolka! Tu w maju było do tej pory 7 (słownie: siedem) naprawdę pogodnych dni.. Wszyscy rozmawiają tylko o pogodzie i wcale nie z braku innych tematów .. Przydałby się taki poprawiacz nastroju!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, na przekór pogodzie, gorąco :)))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńswietny sernik, ja tez mialam wczoraj faze na serniczek.pozdrawiam i gratuluje swietnego bloga :)
OdpowiedzUsuńSernik piękny i słoneczny, a spód wprost genialny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMożna, można przeziębić się w maju! Ja przechorowałam poprzedni tydzień.
OdpowiedzUsuńSernik marzenie, dodałam skrzętnie do przepisów sernikowych i czeka śliczniutki na swoją kolejkę.
Pozdrawiam
Zawsze mnie zastanawia jak można nie mieć pomysłu na zutylizowanie bakalii. Najprościej je zjeść! :D Suszone morelki by długo u mnie nie poleżały ;)
OdpowiedzUsuńNo ale prawda też taka, że sernikiem nie pogardzę :)
Bardzo ciekawy sernik! U mnie utylizacją bakalii zajmuję się osobiście i zazwyczaj cierpię z powodu deficytów niż nadmiaru:)
OdpowiedzUsuńKomarko, czy Ty masz jakies tajne dane odnośnie pogody latem? Bo ja się nad bałtyk wybieram w sierpniu ;) no ale zawsze mogę zmienić na Adriatyk w razie czego ;)
OdpowiedzUsuńSernik do zrobienia, choć ja dzis z truskawkami robię :)
U mnie też zimno i oczekiwanie na lepszą pogodę powoli sięga zenitu :(
OdpowiedzUsuńJednak chociaż na chwilkę zrobiło się cieplej patrząc na Twoje fotki :) A ta parasolka jest wręcz urocza :)
Taki spód do sernika, to brzmi bardzo interesująco!
OdpowiedzUsuńA mnie coraz mniej tęskno za latem - nie dość, że na zewnątrz coraz cieplej, to bardzo przyjemnie mieć świadomość, że dokładnie za miesiąc będzie się wylegiwać na gorących plażach... ;)
Pozdrawiam!
taki sernik napewno pomoże Ci szybciej wrócić do zdrowia!
OdpowiedzUsuńKomarko twoje przepisy wiecznie mnie zachwycają! Marze o kawałku takiego serniczka
OdpowiedzUsuńNie ma to jak letnie klimaty:)
OdpowiedzUsuńPiekne fotki, sernik prezentuje sie swietnie!
Pozdrawiam.
Komarko, wspaniały sernik! I te tropikalne zdjęcia tak cudownie kontrastują z deszczem za moim oknem. Chyba wyślę kogo trzeba po składniki do sklepu i upiekę ten sernik:)
OdpowiedzUsuńSernik wygląda pysznie i świetna nazwa :)
OdpowiedzUsuńNo ja bym odleciała na pewno! chyba sobie coś zutylizuję w tym celu1 Dzięki za przepis!
OdpowiedzUsuńA ja postuluję, żeby ciacho tropikalne piec i jeść dla przyjemności, a w celach grzewczych i podnoszenia własnego zadowolenia - jeździć w piękne, ciepłe miejsca, gdzie nie ma szans na wiosnę czy lato, które przypomina zimę. :D W każdym razie tak mi się marzy, bo rzeczywistość wcale nie jest aż tak prosta i różowa. :D
OdpowiedzUsuńKomarko, jeśli to miało być tylko czyszczenie szafek - to wyszło nadzwyczaj zachęcające. :)
To możemy razem pociągać nosem. Dopiero wyszłam z anginy, a tu katar. W serniku sa suszone/kandyzowane owoce, ale ze względu na rodzaj przypominają lato i kraje południowe.
OdpowiedzUsuńKomarko, na pierwszym zdjęciu sernik wygląda ja bezludna wyspa, gdzieś na gorącym oceanie...aż mi się plaży zachciało! Ja też robię z tropikalnymi dodatkami, i wiem że smakuje pysznie, pozdrawiam ! :)
OdpowiedzUsuńKomarko bardzo ciekawy sernik :-) I spód i sama masa serowa :-) Skusiłabym się na kawałeczek :-)
OdpowiedzUsuńCiekawy ten sernik :) Palce lizać
OdpowiedzUsuńW wyobraźni już się czuje ten klimat tropików- kusi cudownym smakiem
OdpowiedzUsuń