Róże karnawałowe

5 lutego 2009

tradycyjne róże karnawałowe z ciasta na faworki

Mamy karnawał - poza balami, zabawami, imprezkami, prywatkami, hulankami i swawolami - czas pączków, faworków, oponek, obwarzanek i róż karnawałowych! Przyznam, że chociaż faworki muszą obowiązkowo pojawić się w moim domu w czasie karnawału przynajmniej raz, róże robiłam w tym roku po raz pierwszy w życiu. Okazały się niewiele bardziej pracochłonne od faworków, a o wiele bardziej dekoracyjne! :) Przepięknie prezentują się w szkle lub na płaskiej, białej paterze i zanim wszystkie zostały schrupane, cieszyły oko i były wspaniałą, jadalną, zimową dekoracją stołu.
Zanim zabrałam się za produkcję róż, przewertowałam masę przepisów i znalazłam bardzo różne wersje. W części przepisów ciasto zawierało stopione masło, w innych słodką tłustą śmietankę, w jeszcze innych proszek do pieczenia (!?) i dodatki smakowe, jak np. skórkę pomarańczową lub cytrynową. Jako zupełnie początkująca w temacie róż karnawałowych, na dobry początek postanowiłam wykorzystać stary, dobry, wypróbowany i najprostszy przepis na ciasto faworkowe z Kuchni Polskiej (przy okazji za jednym zamachem wysmażając też talerz chrustów ;)). Wyszły bardzo dobre - delikatne i kruche, a przy tym nie traciły kształtu i nie rozklejały się podczas smażenia.



Koniecznie zarezerwujcie sobie jeden z lutowych wieczorów na rodzinną produkcję karnawałowych słodkości. Bo chociaż przygotowanie róż karnawałowych nie zajmuje dużo więcej czasu od przygotowania faworków, to jednak jest to zdecydowanie zajęcie towarzyskie :) Zrzucanie na jedną osobę wyrabiania ciasta, wałkowania, wycinania, formowania, smażenia, osączania i pudrowania jest dość niehumanitarne ;), ale jeżeli działa się na cztery (lub więcej!) ręce, całe zamieszanie trwa połowę krócej i staje się przyjemnością. Mnie z pomocą przyszła mama, więc zanim część ciasta została rozwałkowana i powycinana, druga część, w postaci rumianych różyczek, lądowała już prosto ze skwierczącego oleju na papierowy ręcznik :)

tradycyjne róże karnawałowe z ciasta na faworki

Karnawałowe róże:
(z ciasta faworkowego)

40 dkg mąki,
6-8 łyżek gęstej kwaśnej śmietany,
6 żółtek,
pół łyżeczki soli,
2 łyżki spirytusu,
olej do smażenia,
konfitura lub dżem do ozdoby

Mąkę zmieszać i solą i śmietaną, dodać żółtka i spirytus. Zagnieść i wyrobić na jednolitą, lśniącą masę. Dobrze wybić wałkiem.

Partiami wałkować ciasto bardzo cienko, starając się jak najmniej podsypywać mąką. Przygotować 3 szklanki lub foremki (wycinałam foremkami do scones) o różnej średnicy i wycinać kółka po czym naciąć je nożem na brzegach.

Składać po trzy kółka razem, tak aby nacięcia na większych kółkach nie pokrywały się. Aby róże dobrze się skleiły można posmarować środki odrobiną lekko roztrzepanego białka, ale dobrze dociśnięte też nie powinny się rozklejać.

Rozgrzać olej i smażyć róże na złoto z obu stron. Wyjmować na papierowy ręcznik i odsączyć z tłuszczu. Gotowe róże posypać cukrem pudrem i ozdobić środki odrobiną konfitury lub dżemu.


17 komentarzy

  1. Śliczne te różyczki :-) A i ciasto solidnie 'wybite' sądząc po pęcherzykach powietrza... Ja mam dwie lewe ręce do arcydzieł kuchennych więc poprzestaję na faworkach ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie wyszły a zdjęcia rewelka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. poprostu przepiekne! Podziwiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne ! Pięknie wyglądają i na pewno były przepyszne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Slicznosci! Nie wiem czy bym umiala tez takie zrobic, ale kusza mnie, kusza...
    pozdrawiam karola

    OdpowiedzUsuń
  6. cudne WAM wyszły!
    przepis zapisany, jak tylko wrócę do domu to namawiam mamę na te piękne słodkości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Komarko, one są śliczne! :)) Musiały być pyszne!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne są te róże - mistrzostwo świata! Ja nigdy jeszcze ani faworków ani pączków ani tym bardziej takich róż nie smażyłam i choć nie planowałam, to chyba się jednak skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. róże karnawałowe to mi się bardzo ,bardzo z dzieciństwem kojarzą ,babcia jak smażyła chruściki ,to zawsze dla wnuczki robiła z 5 róż :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniałe ciasteczka! Wyglądają przepięknie :)! A zdjęcia... Ahh, brak mi słów, żeby je opisać...

    OdpowiedzUsuń
  11. Buu, a ja w tym roku jeszcze nawet prostych faworków nie jadłam... A tu takie różyczki. Mniam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałabym mieć czas na te bale, zabawy, imprezki, prywatki, hulanki i swawole. :)) I na faworki i róże też. Ale z tymi ostatnimi to grubsza sprawa, ja z zasady boję się słodkości, które trzeba smażyć w głębokim tłuszczu... Więc ja sobie tylko popatrzę na Twoje róże Komarko i troszkę pozazdroszczę. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Aniu, do Tłustego Czwartku jeszcze dwa tygodnie - jeszcze masz szansę :)

    Małgosiu - ja o tych balach, hulankach i swawolach niestety też czysto teoretycznie ;) Styczeń i luty to dla nie najbardziej zapracowane miesiące w roku, ale zawsze miło posłuchać jak bawią się inni ;) Za to na faworki zawsze znajdzie się czas! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Śliczne te różyczki i bardzo kuszące:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń