Jesień stoi za progiem - teraz to już niezaprzeczalny fakt. Razem z nią czają się już jesiennie katary, przeziębienia, pierwsze grypy, anginy, zapalenia gardła i inne mało przyjemne sprawy. Każdego roku wytaczam im wojnę, bo antybiotykom i zasmarkanym nosom mówię zdecydowane NIE! Wierzę w naturę, szczególnie w jej dwa dary - syrop z młodych pędów sosny i czarny bez. O ten pierwszy trzeba postarać się wiosną (o czym zawsze przypominam), a na czarny bez, a dokładnie jego owoce (super owoce!), najlepszy czas jest właśnie teraz. Wszystkie przetwory z czarnego bzu są zdrowe, więc gorąco polecam i smaczną konfiturę, marmoladę czy galaretkę, ale syrop, bohater dzisiejszego wpisu, jest syropem do zadań specjalnych - syropem na odporność, na zdrowie.
Dawno nic nie stemplowałam :) Tak się składa, że o stemplowanych ciasteczkach przypominam sobie zwykle na koniec lata. Pamiętam dobrze wypiekanie czekoladowych i cytrynowych ciastek ze stempelkiem, z goszczącą u mnie bratanicą Nikolą na pożegnanie wakacji, a że do mojej stempelkowej kolekcji dołączyła nowa, w dodatku kocia pieczątka (w końcu wszystkim wiadomo, że mam kota na punkcie (S)kota ;)) i po prostu nie mogłam doczekać się, kiedy ją wypróbuję, tak wyszło, że tegoroczne lato też pożegnam ciastkami.
U progu jesieni coraz częściej mam ochotę na smaki korzenne, więc tym razem kruche ciastka ze stempelkiem upiekłam z dodatkiem cynamonu. Cynamonu cejlońskiego.
A to ci niespodzianka! Mam wrażenie, że lato w tym roku przeniosło się na wrzesień :) Ogród kwitnie i pachnie wygrzanymi w słońcu ziołami, wyjątkowo słodkimi późnymi malinami, truskawkami i niemal winnymi śliwkami. Chwilo trwaj! Nie miałabym nic przeciwko, aby taki stan rzeczy utrzymał się jeszcze w październiku. A nawet gdyby nie, to proste, ucierane, waniliowe ciasto ze śliwkami, to najlepszy sposób na pożegnanie pięknego wrześniowego lata i powitanie, mam nadzieję, równie ładnej jesieni.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)