Przepraszam Was za małą zwłokę z fiołkową loterią. Myślałam, że wyrobię się do końca świątecznego weekendu, ale trochę nie wyszło ;) Raz, że podejmowałam u siebie miłych majówkowych gości, a dwa - wczoraj kotka-sierotka kategorycznie odmówiła współpracy wymigując się załamaniem pogody (a wiadomo, że w czasie deszczu każdy szanujący się kot śpi smacznie zwinięty w kłębek, a nie robi za sierotkę ;)) Dzisiaj było już lepiej i losowanie odbyło się jak należy, choć bynajmniej nie cicho i z powagą, bo sierotkę najpierw trzeba było dogonić i (nie bez walki) wyrwać szczęśliwy los z paszczy, aby dowiedzieć się, do kogo otrzyma nagrody :)
Szczęście w losowaniu miały tym razem Isadora i Kornik :) Gratuluję dziewczyny! :)
Wszystkim Wam dziękuję za zainteresowanie i obiecuję, że w przyszłym roku fiołków do rozdania będzie na pewno więcej :) Pozdrawiam niezmiennie fiołkowo! :)
Słodkie fiołki,
Słodsze niż wszystkie róże.Co kryły wzgórze od stóp do głów,
Zmieniły się w słodki słoiczek, ach! ach! ;)
Sezon fiołkowy w tym roku definitywnie się skończył. Przynajmniej w moim ogrodzie :) Szkoda, że kwiatki nie kwitną przynajmniej tydzień dłużej, bo pomysłów na nie mam zawsze więcej niż czasu na ich zbieranie. Ale nie ma tego złego - za rok też zakwitną :)
Tęsknię już bardzo za prawdziwie letnimi obiadami. Takimi, kiedy wystarcza (duuuży) talerz świeżo zerwanej z tyczek fasolki szparagowej albo młode ziemniaczki posypane obficie koperkiem, w towarzystwie jajka sadzonego i szklanki zimnego kefiru. Tęsknię za skubaniem zielonych listków z bazyliowej grządki lub doniczki (czas najwyższy wysiać bazylię!), aby później, w ciągu pół godziny zmiksować z nich ulubione pesto i wymieszać ze świeżo ugotowanym makaronem. A obiady grillowane, kiedy z gorącej kuchni wystarczy czmychnąć na łono natury z koszem bakłażanów, cukinii, czosnku, kiełbasek, marynowanego mięsa i słoikiem tzatziki (nie zapominając o kiści bananów do nadziania czekoladą ;))? Latem obiady przygotowuje się szybko i łatwo, bo niezliczone bogactwo świeżych warzyw, owoców i ziół nie wymaga specjalnej obróbki, aby smakować wybornie i zdrowo. Rozmarzyłam się trochę, ale dziś było tak pięknie, ciepło i słonecznie, że w końcu udało mi się uwierzyć, że idzie lato :)
Mały suplement do ostatniego wpisu, czyli fiołków ciąg dalszy :)
W tym roku postanowiłam częściowo pójść na łatwiznę ;) Każdy, kto kiedykolwiek kandyzował własnoręcznie fiołki, dobrze wie, jaka to żmudna, krecia robota, wymagająca anielskiej cierpliwości. Każdy, maleńki kwiatek trzeba przy pomocy pędzelka pokryć rozbitym białkiem i obsypać cukrem pudrem. Fiołki są bardzo delikatne i ich płatki łatwo sklejają się, tracąc swój kształt, więc trzeba je starannie rozkładać na pergaminie, uważając przy tym, aby całkiem nie zniszczyć kwiatka. Krótko mówiąc, to niemal koronczarska praca i przy kandyzowaniu większej ilości fiołków można dostać przysłowiowego fioła ;)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)

