Kwiecień :) W ogrodzie kwitną już jak szalone dorodne kępki przebiśniegów, krokusy (w tym moje ulubione "tygryski" - żółte z brązowymi cętkami) i pierwiosnki. Nawet w mieszkaniu, jak za dotknięciem wiosennej, czarodziejskiej różdżki, wykiełkował właśnie dziś wielkanocny owies, posiany parę dni temu oraz inna roślinka, o której opowiem Wam, jak jeszcze trochę podrośnie ;) Do tego wszystkiego znalazłam, całkiem już obudzoną biedronkę, spacerującą pomiędzy doniczkami na parapecie :) Jutro pędzę do kwiaciarni po hiacynty w doniczkach, tak aby rozkwitły w pełni na Wielkanoc i rozpoczynam intensywne przygotowania do świąt.
Bardzo lubię dania jednogarnkowe. Poza oczywistą ich zaletą, w postaci braku sterty garnków i naczyń do mycia, w gotowaniu potrawy, do której stopniowo dodaje się poszczególne składniki, miesza, gotuje, przyprawia i znowu coś dodaje, tak by na koniec wjechała na stół idealna harmonia smaków i zapachów z tego jednego, niepozornego garnuszka, patelni lub woka, jest prawdziwa kuchenna magia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)