U mnie deser za deserem, ale trzeba się jakoś pocieszać, kiedy wiosna to wciąż nie wiosna. Dobrze, że chociaż żonkile przyniesione do domu w pączkach, zakwitają pięknie w wazonie. A coś słodkiego zawsze dobrze działa na senne i melancholijne nastroje. Deser banalny i pyszny (dla wielbicieli bananów ;)). Przepis na migdałowe banany wpadł mi kiedyś w oko w podobnej formie i teraz odkopałam go w głowie, szukając w zasadzie jakiegoś dodatku do lodów. Banany w chrupiącej migdałowej panierce, prosto z patelni, więc na ciepło, wydały mi się idealne do połączenia z kulkami zimnych lodów waniliowych.
Gofry te ostatnio bardzo zachwalano w Galerii Potraw, a że również jestem od niedawna szczęśliwą posiadaczką książki M. Roux "Jajka", o czym pisałam już wcześniej, a gofry jadam często i chętnie, postanowiłam przepis przetestować od razu na własnej gofrownicy. Robiłam już gofry z wielu różnych przepisów, od tzw. domowego przepisu "na oko", który był prawdopodobnie jakąś wariacją na temat receptury dołączonej do gofrownicy, a który przejęłam od mamy, po gofry kakaowe, czy drożdżowe Dziuuni. Ostatnio moimi ulubionymi były lekkie gofry na oleju z przepisu Bruni. Jednak ciągle nie było to to - a to za ciężkie i glutowate, a to za mało chrupiące, za mało albo za bardzo słodkie. I tak oto znalazłam ideał!
Gdybym miała wybierać spośród dań kuchni azjatyckiej, jakie do tej pory miałam okazję spróbować, to najbardziej ulubione, to byłoby to tajskie zielone curry. Po raz pierwszy spróbowałam i nauczyłam się je przyrządzać, niestety nie w Tajlandii, ale w Anglii, gdzie jest niezwykle popularne. Od tamtej pory w domu zawsze mam puszkę mleka kokosowego i zieloną pastę curry :)
Tak oto rozpoczęłam testowanie przepisów z mojego nowego nabytku - książki "Jajka" Michela Roux. Mango, to jeden z moich najukochańszych owoców egzotycznych i każdy przepis z jego dodatkiem przyciąga moją uwagę. Dlatego nie zastanawiałam się długo, kiedy zobaczyłam w książce przepis na puszyste waniliowe suflety z kawałkami mango.
Subskrybuj:
Posty (Atom)