Tak bardzo się cieszę, że ktoś wpadł w końcu na pomysł, by kulinarną blogosferę zintegrować w taki pożyteczny i sympatyczny sposób. Dotychczas z zazdrością śledziłam relacje zagranicznych blogerów z kulinarnych warsztatów czy konferencji, w których brali udział i zastanawiałam się, czy przyjdzie kiedyś czas, kiedy i ja spotkam się z blogowymi znajomymi w jednej kuchni, by wspólnie uczyć się, wymieniać doświadczeniami i najzwyczajniej na świecie spotkać się, by pogawędzić o naszej wspólnej pasji. Okazało się, że ciche marzenie spełniło się szybciej niż przypuszczałam :) Kiedy otrzymałam zaproszenie na warsztaty kulinarne, organizowane przez MAKRO Cash&Carry Polska, podskoczyłam z radości i z wielką ochotą wyruszyłam do stolicy :)
Rzecz przedstawiała się tym bardziej interesująco, że tematem warsztatów były ryby (w kuchni fusion), o których wciąż mam blade pojęcie, więc każdą okazję podszkolenia się z tej achillesowej pięty przyjmuję z entuzjazmem. Dokładnie tydzień temu, o umówionej porze, spotkałyśmy się wraz z kilkunastoma innymi blogerkami w pokazowej kuchni MAKRO Centrum HoReCa, by pod okiem gospodarza i szefa tego miejsca - Grzegorza Kazubskiego, zmierzyć się z łososiem i halibutem :) Przyjęto nas po królewsku - wystawnym stołem, zastawionym daniami z ryb i grzechu wartymi deserami, od próbowania których trudno było się oderwać ;) Jednak głównym miejscem i punktem programu była kuchnia i wszystko to, co kochamy najbardziej - gotowanie, smażenie, grillowanie, blanszowanie, mieszanie, przyprawianie i komponowanie tego wszystkiego co nam wyszło na talerzach :) Dowiedziałam się mnóstwa nowych i pożytecznych rzeczy - sztuki filetowania ryb, rozpoznawania ich świeżości, dzielenia rybiej tuszy i tego, w jakich potrawach najlepiej sprawdzają się jej poszczególne części. Wiem już też, jak wygląda tajemniczy stek "butterfly", dlaczego warto przyprawić filet szczyptą brązowego cukru i kiedy ryba jest prawidłowo usmażona. Gotowałam w parze z super sympatyczną Niną i wspólnie udało nam się przyrządzić dwa dania - steka z norweskiego łososia z jaśminowym ryżem i pomidorową salsą oraz gotowanego na parze halibuta z puree z ziemniaków i zielonego groszku.
Mam nadzieję, że to nie ostatnie takie warsztaty i że jeszcze nie raz spotkamy się w takiej sympatycznej atmosferze, bo nauka i zabawa w jednym, to to, co lubię najbardziej :)
Podaję Wam przepis na jedno z dań, którego przygotowywaliśmy na warsztatach, z receptury Grzegorza Kazubskiego, zakomponowane własnoręcznie przeze mnie na talerzu powyżej :)
Stek z łososia z jaśminowym ryżem i pomidorową salsą:
stek ze świeżego łososia,
pieprz czarny, młotkowany,
cukier brązowy,
sól morska
100 g ryżu jaśminowego,
1 koper włoski,
1 marchewka,
1 mała cukinia,
1/2 selera
pomidorowa salsa -
2 pomidory świeże,
szklanka pomidorów pelatti,
2 ząbki czosnku,
1 cebulka szalotka,
oliwa z oliwek,
1 łyżka masła,
sól, pieprz, cukier brązowy
Stek z łososia, ułożony skórą do dołu, naciąć wzdłuż tak, aby nie przeciąć skóry. Rozłożyć połówki ryby na boki tak, aby skóra znalazła się w środku i powstał "motylek", czyli tajemniczy stek butterfly :) Stek zamarynować skrapiając mięso olejem i posypując pieprzem, szczyptą brązowego cukru i solą. Zostawić w chłodnym miejscu.
W międzyczasie ugotować ryż jaśminowy na sypko (w proporcji z wodą 1:1) i przygotować warzywa. Marchewkę, seler i cukinię pokroić w kostkę i zblanszować w osolonej, gotującej się wodzie. Zblanszować również kawałek kopru włoskiego.
Czosnek i szalotkę posiekać i zeszklić na oliwie. Dodać pokrojone w kostkę i wypestkowane pomidory świeże, przesmażyć po czym dodać pomidory pelatti. Doprawić solą, pieprzem i szczyptą brązowego cukru.
Zblanszowane wcześniej warzywa lekko podsmażyć na maśle.
Na rozgrzanej patelni grillowej grillować z obu stron zamarynowany stek z łososia (dzięki dodatkowi brązowego cukru powierzchnia ryby pięknie się karmelizuje i nie będzie przywierać do patelni) oraz kawałki kopru włoskiego.
Gotowe steki ułożyć na ryżu jaśminowym w towarzystwie warzyw i pomidorowej salsy (najlepiej podanej w oddzielnej miseczce lub dekoracyjnej szklaneczce :))
w
ryba,
wydarzenia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:-)) Śliczne zdjęcia. :-)) Pozdrawiam :-)))
OdpowiedzUsuńMiło Wam tam było ;).
OdpowiedzUsuńI choć ryb nie lubię (no może czasem ;), to chętnie poczułabym tę blogerską atmosferę.
p.s. Czy na ostatnim zdjęciu jest sernik ? :)
Heh a ja wręcz przeciwnie. Według mnie ryby powinny być promowane przez rząd. Jest to po prostu zdrowsza, może czasami mniej smaczna wersja mięsa.
UsuńFajny post i fajnie pooglądać profesjonalnych kucharzy w akcji! :)
Komarko,piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Bardzo apetyczna relacja:)
OdpowiedzUsuńPięknie pokazałaś potrawy, które gotowałyśmy.
OdpowiedzUsuńMiło było Cię poznać.
Pozdrawiam!
Ach, teraz żałuję , że mnie tam nie było mimo otrzymania zaproszenia. Ryba w skali Makro przepiękna. Oby więcej takich warsztatów a na pewno się wybiorę.
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam
Ania
alez zazdroszcze takich warszatow!!! wspaniale i pysznie musialo byc,co zreszta widac po fotach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Komarko, pozdrawiam i do zobaczenia:)
OdpowiedzUsuńkupuję tego motylka ;))
OdpowiedzUsuńKomarko, cudownie było się poznać i wspaniale jeszcze o tym teraz przeczytać i Ciebie. A zdjęcia ... no ja się jak zawsze powtarzam - boskie :)
OdpowiedzUsuńWysłałam Ci odpowiedź na @ :)
Szkoda, Komarko, że reklamujesz teraz hurtownię. Bardzo to przykre.
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczna relacja i fajne zdjęcia. Podoba mi się mina/poza p. Grzegorza na powyższym zdjęciu :o))
OdpowiedzUsuńJa również się cieszę, że Makro wpadło na pomysł, aby zorganizować warsztaty dla blogerek. Same jako blogerki nie byłybyśmy w stanie zorganizować sobie spotkania na tym poziomie, bo nie mamy dostępu do profesjonalnej kuchni ani odpowiednich możliwości organizacyjnych. Takie warsztaty możliwe są do przeprowadzenia tylko przy profesjonalnym wsparciu, więc nie przesadzaj, anonimie, z zarzutem o reklamę, bo z pewnością każda z uczestniczek kierowała się, biorąc udział w warsztatach, przede wszystkim chęcią integracji z innymi blogerkami a takżde nauczenia się czegoś nowego od profesjonalistów i wymianą doświadczeń. Osobiście cenię blogi niezależne, wolne od przekazu o charakterze reklamowym i staram się, aby i mój taki był, jednak czasem, w szczególnych przypadkach, można zrobić wyjątek i wspomnieć o marce, jeśli służy to ważnym celom jak w tym przypadku integracja kulinarnej poza siecią i bardzo się cieszę, że ktoś się za to wziął.
Komarko, cieszę się, że poznałam Cię osobiście i żałuję, że udało się porozmawiać dłużej. Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja do spotkania. Pozdrawiam serdecznie!
PS. Miało być: inegracja kulinarnej blogosfery.
OdpowiedzUsuńPS 2. Oczywiście miało być: żałuję, że nie udało się porozmawiać dłużej.
OdpowiedzUsuńEh, zawsze znajdzie się jakiś malkontent zazdrośnik - szczególnie anonim. Nie przejmujcie się Dziewczynki :) To wspaniale, że mogłyśmy się spotkać i razem pogotować, nie ważne czy w Makro czy gdzie indziej :)
OdpowiedzUsuńKomarko, dziękuję za zdjęcia, za wspólne gotowanie, miło było! Do następnego razu.
OdpowiedzUsuńDobrze napisałaś, że " udało nam się " przyrządzić, mimo opóźnień zjadłyśmy o czasie :)
Anonimie - nikt z nas nie był zobligowany do napisania o marce Makro po warsztatach - być może na to po cichu liczył organizator, ale przecież nie mógł mieć pewności. Moim zdaniem warto czasem napisać o kimś, kto naprawdę postarał się przyjąć nas po królewsku i podszedł niezwykle profesjonalnie do tematu warsztatów, dostarczając nam wiedzy, ale i miłej integracji blogerskiej.
P.S. Tytuł posta kapitalny!
jakiej czcionki używasz do podpisywania zdjęć?
OdpowiedzUsuńKrokodylku, dzięki! Bardzo miło było Cię poznać :)
OdpowiedzUsuńHolgo, tak, to sernik :D I to wcale nie z ryby ;) To jeden z tych kuszących deserów, którymi nas częstowano :)
Majanko, Aniu, dziękuję :) Dołączcie do nas następnym razem! :)
Amber, też się cieszę, że się spotkałyśmy :) Pozdrawiam!
Przypraw_mnie, Gosiu, ja mam nadzieję, że na jednych warsztatach się nie skończy i będą mogli dołączyć inni blogerzy :)
Lady_Ago, do miłego zobaczenia! :)
Jswm, motylek też mnie ujął :D Teraz będę serwować rybie steki tylko w takiej postaci! :))
Tilli, nawzajem! :D I dziękuję za meila ;)
Anonimie, widzę, że dziewczyny już mnie ubiegły, co do sedna sprawy, ale..
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, nie mam nic przeciwko reklamowaniu i polecaniu rzeczy i miejsc, które uważam za dobre, warte polecenia i których sama używam w swojej kuchni. Jak możesz zauważyć, na moim blogu nie ma i nigdy nie było znaczka "wolny od reklamy". Poza tym, że Makro było tylko sponsorem warsztatów, z czystym sumieniem mogę polecić też ich "hurtownie", jak piszesz, bo mają w ofercie produkty najwyżej jakości (znakomita część oferty to produkty dla profesjonalnej gastronomii), z których sama chętnie korzystam.
Po drugie, jak piszą dziewczyny, Makro po raz pierwszy zorganizowało akcję, która poza popołudniem spędzonym, w sympatycznym towarzystwie i przemiłej atmosferze, dała nam okazję do nauczenia się czegoś nowego od profesjonalistów. Teraz wiedzą tą będę mogła podzielić się z czytelnikami bloga w kolejnych wpisach. Naprawdę wolał(a)byś, żeby blogerki nie rozwijały swojej pasji i na stronach wciąż królowały przysłowiowe kotlety schabowe z ziemniakami i inne oklepane przepisy? Wydaje mi się, że w ogóle nie przeczytałeś wpisu, bo już na wstępie oślepiło Cię słowo "Makro" :)
Po trzecie, naprawdę aż tak dołuje Cię pojawienie się tutaj nazwy marki? Nie warto - szkoda życia :)
Haniu-Kasiu, mina pana Grzegorza poważna i profesjonalna ;D Trochę zakłamująca wizerunek, bo pan Grzegorz to profesjonalista-wesołek ;D Też mam niedosyt dłuższych pogaduszek, ale mam nadzieję, że następnym razem to nadrobimy :) Pozdrawiam!
Ninko, bo naprawdę nam się udało! :D Trudno było skoncentrować się na wszystkim, mimo wszystko ;D
AnonimieII, w sprawach techniczo-graficznych na meila proszę. Tutaj rozmawiamy o kuchni :) Pozdrawiam!
Piękna relacja, "smaczne" zdjęcia! Dzieki za rybny przepis :)
OdpowiedzUsuńkomarko!jako nieblogowicz zazdroszczę warsztatów, zwłaszcza, że o rybach...
OdpowiedzUsuńa znacie motyw jasminowego ryżu od Jamiego O... gotujemy zwykły ryż ale dodajemy do niego kwaitek jasminu - taki herbaciany, co jest ususzona kulką a po dodaniu gorącej wody pieknie "rozkwita" i ot jasmiowy, pachnący, wizualnie powalający.
pozdrawiam marta
(ymm szkoda, ze tez pojawię się jako Anonim, ale ja nie ten zrzędliwy:)
Agnieszko, proszę bardzo i polecam, bo smaczny :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMarto, podpisany anonim przestaje być anonimem ;)) Bardzo fajny ten patent Jamiego. Ciekawe, czy sprawdziłby się też taki świeży jaśmin latem. Pan Kazubski zdradził nam jeszcze, że ryżu jaśminowego nie soli się podczas gotowania - zachowuje wtedy wszystkie swoje walory. Pozdrawiam!
Komarko a ja tak żałuję, że nie mogłam być (dostałam zaproszenie ale ileż można się szwędać po kraju:))
OdpowiedzUsuńAle chyba będę na Targach. Co prawda to już nie to samo. Tak chciałabym być w profesjonalnej kuchni.. Dzięki za relację!
Chciałabym wysłać Ci zdjęcie z warsztatów, ale po kliknięciu na kontakt w zakładce nie widzę Twojego adresu. Może napisz do mnie pierwsza na edysia79@gazeta.pl
OdpowiedzUsuńsliczne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńKomarko, gratuluję odwagi. Szkoda, że wszędzie trzeba daleko pojechać, by nauczyć się czegoś nowego
OdpowiedzUsuńO Komarko, fajnei podsumowalas ta "impreze" - zintegrowac w pozyteczny sposob - doskonaly pomysl, marzy mi sie Praga blizej waraszwy, no wiem, jedna tam macie :)
OdpowiedzUsuńDoskonaly tytul wpisu!
Usciski :*
Zostałaś oTAGowana! :))
OdpowiedzUsuńhttp://a-wszystko-przez-ten-wizaz.blogspot.com/2011/03/moj-pierwszy-raz-czyli-tag.html
zazdroszczę!! też bym tak chciała :)
OdpowiedzUsuńSuper! ja tez 2 razy bylam na makrowskie szkolenia - rewelacja! mozes spojrzec na moje zdjecia ;) http://sweet-art-sweet.blogspot.com/2011/02/ciasto-rewelacja-biszkopt-kakaowy-mus.html
OdpowiedzUsuńAtria, może następnym razem się uda! :) Też bardzo chciałabym być na targach, ale nie wiem czy się uda :/
OdpowiedzUsuńEdyta, wysłałam meila ;)
Aga, dzięki :)
Basiu, ja też mam kawał drogi do tej Wa-wy niestety. Ale Pragę zdecydowanie wolę tę Twoją! ;D
Viollet, dzięki za wyróżnienie! :)
Szana, mam nadzieję, że to nie pierwsze i nie ostatnie takie warsztaty dla blogerów :)
Neringo, link na pewno nie pomylony? ;) Bardzo chciałabym zobaczyć Twoją relację z warsztatów!
:) na pewno pomyliłam, czytałam o torcie i wkleiłam :D o to mój link - http://www.neringa-blogas.com/ivairus_ivykiai/kelios-dienos-kulinariniuose-kursuose.html
OdpowiedzUsuń