Made in China

30 stycznia 2020

made in china - relacja z podróży do Chin

Przed kilkoma dniami rozpoczął się Chiński Nowy Rok - Rok Szczura. To dobra okazja, żeby opowiedzieć Wam o mojej jesiennej wyprawie do Chin :) Nie będę oszukiwać, że miała być to moja podróż marzeń, planowana od dawna i wyczekiwana, bo tak nie było. Od zawsze moja fascynacja Azją biegła raczej w stronę dawnych Indochin, trochę dzikich, pełnych bujnej roślinności i cudownych, nieskażonych jeszcze zachodnią cywilizacją mieszkańców. Do przewidywalnych, jak mi się wydawało i obciążonych stereotypami Chin podchodziłam trochę jak pies do jeża, zawsze omijając ten kierunek na mapie i odkładając na później. Jednak chęć obejrzenia na własne oczy takich cudów świata jak Terakotowa Armia, Chiński Mur czy Zakazane Miasto zwyciężyły i w październiku, dokładnie w dniu swoich urodzin, wyruszyłam do Chin :)

Jak zwykle szybko przekonałam się, że nigdy nie warto wierzyć stereotypom, a do Chin trzeba pojechać, żeby przekonać się jakie są naprawdę. Na pewno nie jest to najpiękniejsze miejsce, jakie widziałam, bo współczesny Pekin i inne miasta, szczególnie te robotnicze, surowe, przepełnione monumentalnymi osiedlami z szarymi, ponad 30-piętrowymi blokami, budowanymi tak blisko siebie, że sąsiedzi bez problemu zaglądają sobie do okien, na pierwszy rzut oka sprawiają dość przygnębiające wrażenie. Monumentalne, to dobre słowo opisujące całe Chiny, biorąc pod uwagę powierzchnię kraju, odległości pomiędzy prowincjami i liczbę mieszkających tam ludzi. Nie raz można poczuć się jak malutki człowieczek, zwiedzając kilkumilionowe miasta, które jednak w chińskiej skali są zbyt małe, by zamieszczać je na mapie albo budynek Shanghai Tower, który byłby w stanie pomieścić wszystkich mieszkańców miejscowości w której mieszkam :) Chińskie dworce kolejowe i autobusowe wyglądają jak europejskie lotniska, a każde, nawet najmniejsze i mało znaczące wydarzenie urasta do rangi imprezy masowej. Wystarczy więc chwila, by w dowolnym miejscu publicznym dosłownie utonąć w tłumie rozpychających się łokciami Chińczyków.

made in china - relacja z podróży do Chin

made in china - relacja z podróży do Chin
Pekin, Zakazane Miasto

made in china - relacja z podróży do Chin
na okres jesienno-zimowy chińskie skutery wyposażane są w ciepłe, pikowane kurteczki-ochraniacze :)

W Chinach na każdym kroku widać ogromny postęp i tępo zmian. Opowieści o biednym, zacofanym, komunistycznym kraju trzeciego świata, jakie słyszałam jeszcze kilka lat temu od odwiedzających Chiny znajomych, nijak miały się do tego, co widziałam tam teraz. Ogromne środki przeznaczane w ostatnich latach na ekologię i walkę z zanieczyszczeniem środowiska sprawiają, że nawet słynny chiński smog prawdopodobnie też będzie wkrótce tylko stereotypem, bo Pekin już przestał być najbardziej zanieczyszczonym miastem na świecie. Zamiast smogu częściej napotkać można w miastach samochody elektryczne (łatwo rozpoznać je na drodze po zielonych rejestracjach) i cichutkie elektryczne skutery (spalinowe są zabronione), a także osławione rowery. Nasze pendolino może schować się przy chińskiej szybkiej kolei (tzw. bullet trains, rozwijające prędkość do 400 km/h), a nowoczesne, prawdziwie futurystyczne dzielnice Szanghaju i Pekinu dorównują tym nowojorskim. Chiny to też najczystsze i najbardziej uporządkowane miejsce, jakie widziałam w Azji. Co ciekawe - Chińczycy kochają iluminacje świetlne. Każde szanujące się miasto, niezależnie od wielkości, zamożności, czy liczby mieszkańców po zmroku rozbłyska feerią kolorowych świateł i efektów świetlnych na budynkach, mostach, murach czy bulwarach.

made in china - relacja z podróży do Chin

made in china - relacja z podróży do Chin
jedna z wielu popularnych w Chinach wypożyczalni strojów z czasów cesarskich

made in china - relacja z podróży do Chin
Marmurowa Łódź cesarzowej Cixi na jeziorze Kunming

Planując wyprawę do Chin trzeba wziąć pod uwagę, że na miejscu niemal nikt nie mówi po angielsku ani w żadnym innym europejskim języku. Trudno dogadać się nawet na lotnisku i w hotelach, bo na najprostsze wyrazy, które zdawałoby się, kojarzone są w każdym zakątku globu, Chińczycy rozkładają ręce :) Są samowystarczalni i samodzielni nawet w kwestii internetu, mając własne przeglądarki, komunikatory i media społecznościowe (ściśle kontrolowane przez państwo), a znany nam pakiet Google, Facebook czy Instagram po prostu nie działa, więc trzeba przygotować się na przymusowe odcięcie od świata na czas pobytu tam, o ile wcześniej nie wykupi się dostępu do sieci VPN (choć i ta nie zawsze działa) :)

made in china - relacja z podróży do Chin

made in china - relacja z podróży do Chin
Chengdu, Rezerwat Pandy Wielkiej

made in china - relacja z podróży do Chin
Pekin, Plac Tian'anmen

Obok współczesnych Chin, nie zawsze ładnych i zrozumiałych dla Europejczyka, kryją się perełki przeszłości, dla których głównie tam się wybrałam. Koniecznie trzeba zobaczyć starą część Pekinu czy Szanghaju, często z zachowaną piękną, drewnianą zabudową, hutongami i społecznością żyjącą jeszcze swoim dawnym rytmem (nie dziwi nikogo np. widok starszych ludzi paradujących po ulicach w piżamach, czy gimnastykujących się na chodniku lub w parkach). I oczywiście zabytki Chin cesarskich - okazałe Zakazane Miasto, Świątynię Nieba, czy Pałac Letni z jego ogrodami i sztucznym jeziorem Kunming, który swoim spokojem, niesamowitą atmosferą, pięknymi pawilonami i urokliwymi zakątkami szczególnie podbił moje serce. Jeżeli ktoś szuka reliktów przeszłości, warto wybrać się przynajmniej do jednego z historycznych miasteczek, takich jak Wuzhen czy Tongli, które funkcjonują na zasadzie żyjącego skansenu z oryginalną zabudową, maleńkimi muzeami i mieszkającymi na miejscu rękodzielnikami.

made in china - relacja z podróży do Chin

made in china - relacja z podróży do Chin
Pekin, Pałac Letni

made in china - relacja z podróży do Chin

Terakotowa Armia odnaleziona w grobowcu pierwszego chińskiego cesarza w okolicach Xi'an była moim celem numer jeden tej wyprawy. Widok morza glinianych figur naturalnej wielkości ze zindywidualizowanymi rysami twarzy, ustawionych w szyku bojowym robi piorunujące wrażenie. Tym większe, kiedy ma się świadomość, że dzieło to ma ponad 2200 lat! Koniecznie trzeba to zobaczyć będąc w Chinach, tak jak i samo miasto Xi'an, bardzo ciekawe, z zabytkowymi, monumentalnymi murami miejskimi, meczetem i wspaniałą dzielnicą muzułmańską. Innym punktem obowiązkowym jest oczywiście Wielki Mur Chiński. I choć wiadomo, że część muru udostępniona dla turystów w okolicach Pekinu jest pięknie odrestaurowana i odczyszczona i nie zawsze wygląda to tak samo na jego innych odcinkach, to nie sposób odmówić sobie przyjemności bycia tam i doświadczenia dawnej potęgi muru. A przy okazji można zgubić kilka kilogramów, wspinając się po super stromych i nierównych kamiennych stopniach ;)

made in china - relacja z podróży do Chin
Xi'an, Terakotowa Armia

made in china - relacja z podróży do Chin
Wielki Mur Chiński
made in china - relacja z podróży do Chin
segregacja śmieci po chińsku

Zaraz po zabytkach i kulturze, najbardziej kręci mnie przyroda odwiedzanego kraju. W Chinach co prawda nie tak bujna i egzotyczna, jak na południu Azji, ale też piękna i swoją potęgą wyraźnie pokazująca, kto tu naprawdę rządzi. Takie wrażenie miałam oglądając rzekę Jangcy i jej przełomy. Jeżeli ktoś będzie miał okazję być w Syczuanie, warto na własne oczy przyjrzeć się żywemu symbolowi Chin i odwiedzić Rezerwat Pandy Wielkiej w Chengdu. Gdyby nie ograniczenia czasowe, chętnie spędziłabym tam cały dzień, godzinami przyglądając się, jak te rozkoszne misie, do złudzenia przypominające ogromne, pluszowe zabawki, wylegują się na drewnianych tarasach, często w mocno zaskakujących pozach, zwinnie wspinają się na wysokie drzewa, czy obgryzają pędy bambusa. Przy odrobinie szczęścia można zobaczyć pandzie noworodki lub niemowlęta, a także mieszkające w tym samym rezerwacie, towarzyskie pandy rude (te z kolei z wyglądu przypominają szopy).

made in china - relacja z podróży do Chin
Wuzhen

made in china - relacja z podróży do Chin
Chengdu, Rezerwat Pandy Wielkiej

made in china - relacja z podróży do Chin
rozkład jazdy na dworcu kolejowym w Pekinie :)

Może to nie najszczęśliwszy moment, żeby zachęcać kogokolwiek do podróży do Chin, ale kiedy tylko spacyfikowany zostanie ten szalejący wirus (mam szczerą nadzieję, że jak najszybciej!) i wszystko wróci do normy, polecam ten super ciekawy i zaskakujący kraj wszystkim, którzy ulegli już magii Azji, chociaż mam świadomość, że sama liznęłam jedynie maleńki kawałek z bogatej palety chińskich smaczków. A o prawdziwych smakach i kuchni chińskiej będzie już w następnym wpisie :)

made in china - relacja z podróży do Chin
Szanghaj po zmroku

made in china - relacja z podróży do Chin
Shanghai Tower - drugi najwyższy budynek na świecie

made in china - relacja z podróży do Chin


8 komentarzy

  1. Wspaniały wpis 🙂 Z niecierpliwością czekam na kolejny 👍

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Agnieszko za tę wycieczkę okraszoną opowieścią i pieknymi zdjęciami. Zaskoczyłaś mnie tym Szanghajem. Walę się w pierś, że zupełnie inaczej jednak sobie go wyobrażałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo Krysiu :) Chiny to kraj kontrastów - od super nowoczesnych metropolii do prowincji z dziką naturą i reliktami przeszłości :)

      Usuń
  3. piękne zdjęcia, z chęcią bym zobaczyła na własne oczy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Komar cudnie streściłaś ten monument. Mnie to zazdrość jak zwykle ściska ale cieszy wiadomość, że zawalczyli z monumentalnym jak całe Chiny pekińskim smogiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a ja myślałam, że Ty byłaś w Chinach :) No zawalczyli i walczą ostro ze smogiem i nie tylko i oby tak dalej!

      Usuń