Jestem śniadaniowym kanapkożercą :) Lubię kanapki, szczególnie latem, kiedy ilość pysznych, świeżych i chrupiących warzywnych dodatków czyni z nich czasem prawdziwe kanapkowe wieżyczki. Ale oprócz warzyw, dobrej wędliny czy sera, ważne jest też doskonałe pieczywo, a w tym temacie jestem bardzo wybredna. Jeżeli chleb, to tylko pełnoziarnisty na naturalnym zakwasie, a jeśli mam ochotę na bułki, to tylko pięknie wyrośnięte, chrupiące i najlepiej z ziarnami. Takie warunki spełniają np. domowej roboty bajgle - okrągłe, mięsiste bułeczki z dziurką o lekko słodkawym, słodowym posmaku - idealne do letnich kanapek :)
Dopiero chwilkę temu zachwycałam się bzem wonnym, dekorując nim co tylko się da, łącznie z wpisami na blogu, a już powoli żegnam się z tegorocznymi kwiatami bzu czarnego. Ten gatunek bzu, jak zawsze służy mi nie tylko do dekoracji i napawania się zapachem, ale przede wszystkim do kulinarnych eksperymentów. Zapas syropu kwiatowego do bzowej lemoniady na cały rok już zrobiony i oddelegowany na półkę w piwnicy, baldachy usmażone w cieście naleśnikowym zjedzone, a z ostatnich gałązek z kwiatami powstała panna cotta z truskawkami i migdałową kruszonką.
To moje nowe odkrycie - krem rabarbarowy z pieczonego rabarbaru :) Mimo, że jest to krem maślany, daję słowo, że smakuje jak lody rabarbarowe! Pierwszy raz robiłam go do kruchych, przekładanych ciastek z przepisu Yotama Ottolenghi i na pewno nie ostatni, bo od razu zamarzył mi się przełożony nim np. biszkoptowy tort rabarbarowy albo tarta. Polecam Wam - naprawdę świetny!
Nie kupuję gotowego masła orzechowego odkąd odkryłam, że jego zrobienie w domu jest tak banalnie proste. Nie kupuję też Nutelli, a kiedy mam ochotę na krem czekoladowy do smarowania pieczywa robię sobie "bananellę". Znalazłam jeszcze inną wersję, która bardzo mi smakuje - połączenie masła fistaszkowego i domowej nutelli, którą można nazwać w skrócie peanutellą :)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)