Najbardziej lubię ten rodzaj pieczywa (czy to na drożdżach, czy na zakwasie), który wyrasta, kiedy śpię :) Nie chodzi o rodzaj ciasta, choć długi czas wyrastania ma duży wpływ na jego smak i konsystencję, ale o wystawioną na próbę moją cierpliwość. Mimo, że drożdżowe czy zakwasowe ma zwykle z góry przewidziany czas leżakowania, nigdy nie mogę powstrzymać się od ciągłego zaglądania do miski lub foremki, przekonywania siebie samą, że to na pewno już i w konsekwencji wstawiania do pieczenia niewyrośniętego do końca ciasta lub co gorsza takiego, które przerosło. Ciasto które rośnie nocą ma święty spokój i dokładnie tyle czasu, ile potrzebuje. I święty spokój mam też ja :)
Tak sobie myślę, że skoro Kanada syropem klonowym stoi, dlaczego naszym dobrem narodowym nie może być syrop orzechowy, patrząc na wypełnione po brzegi kosze orzechów laskowych, które zebraliśmy we wrześniu. Do kawy, drinków, naleśników, lodów i innych deserów i ciast - znalazłabym całą listę jego zastosowań. Nie ufam tym sklepowym, w których składzie poza całą tablicą Mendelejewa, ekstrakt z orzechów stanowi pojedynczy procent. Ten domowej roboty jest stuprocentowy, obłędnie pachnący, a jego zrobienie zajmuje niecałą godzinę.
Właściwie to dwa ciasta w jednym - wilgotne, mocno czekoladowe, przełożone warstwą dyniowego sernika. Nie jest to klasyczny tort, ale moim zdaniem świetnie nadaje się do tej roli - eleganckiego, odświętnego ciasta. Ciasta typowo jesiennego, bo nie będę udawać, że to leciutki jak piórko deser - wręcz przeciwnie - tort jest treściwy i kaloryczny, więc lepiej odpuścić sobie pieczenie go wiosną lub latem, ale jestem więcej niż pewna, że zakochacie się w nim w sezonie jesienno-zimowym.
Zapiekanki mają siłę, szczególnie w listopadzie! Zapiekany obiad w tym miesiącu robię częściej niż kiedy indziej. Już sam fakt rozgrzania piekarnika w listopadową pogodę napawa mnie szczęściem (w końcu nie można piec codziennie ciast i drożdżówek ;)), a i jesienne skarby - warzywa korzeniowe, dynie i grzyby, idealnie nadają się do zapiekania i w tej postaci smakują mi najbardziej.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)