Witam się po wakacjach, samymi ciepłymi wyrazami, bo mroźno zrobiło się tutaj podejrzanie wcześnie w tym roku. Podwójnie dotkliwie daje mi się we znaki taka pogoda, bo dopiero wróciłam z cudownej, tropikalnej krainy, gdzie nadejście zimy oznacza spadek temperatury do około 30 stopni C... Nie mogę doczekać się, kiedy podzielę się z Wami tajskimi opowieściami, ale jeszcze chwilę to potrwa, zanim ogarnę stos zdjęć i wspomnień. Tymczasem próbuję z całych sił wrócić do naszej rodzimej rzeczywistości, grudniowej aury i nastroić się świątecznie, bo przecież Boże Narodzenie tuż tuż :) Rozgrzewając się grzanym winem z laską cynamonu, goździkami, kawałkiem imbiru i plasterkami pomarańczy, upiekłam pierwsze, pachnące świętami adwentowe ciasteczka.
Został mi jeszcze jeden przepis, który nie zdążył załapać się na dyniowy festiwal. Powstał właściwie w celu spożytkowania reszty sera feta, który został mi po dyniowej zapiekance (nie marnujemy jedzenia!), a okazał się tak udany - i wizualnie i smakowo, że już pofestiwalowo, postanowiłam go Wam pokazać i polecić.
To już ostatni dzień tegorocznego Festiwalu Dyni i ostatnia festiwalowa propozycja, chociaż - czego jestem więcej niż pewna - nie ostatnia dyniowa na blogu. W końcu nie zdążyłam wykorzystać jeszcze dyń makaronowych, które także w ilościach hurtowych obrodziły mi tego lata i paru znalezionych przepisów, które zaintrygowały mnie na pierwszy rzut oka. Ale jesień wciąż w pełni, więc wszystko przede mną :)
Po słodkich dyniowych wypiekach i pikantnej zupie pora na coś konkretnego na obiad. Nadziewana i zapiekana dynia to jedno z najładniejszych jesiennych dań moim skromnym zdaniem. Ile rodzajów, smaków i kształtów dyń, tyle różnorodnych potraw można z nich wyczarować, począwszy od zup podawanych w naturalnej, dyniowej wazie, gulaszów, wegetariańskich zapiekanek z kaszą i warzywami i niewegetariańskich z mięsem, na deserach kończąc. W tamtym roku hitem mojej dyniowej kuchni był kokosowo-jajeczny flan gotowany na parze w małej dyni - był tak samo zaskakujący wizualnie, bo nikt z częstowanych na pierwszy rzut oka nie spodziewał się co kryje w środku i że z łatwością pozwalał kroić się w eleganckie plastry; co smaczny - ponieważ nadzienie fantastycznie komponowało się ze smakiem jadalnego naczynia.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)