Nieopodal ogrodu mojej babci rosną dzikie czereśnie. Niepozorne, wybujałe w górę cztery drzewka, ukryte pośród stojących po sąsiedzku topoli, krzaków czarnego bzu, dzikich gruszek ulęgałek i mirabelek, nie od razu rzucają się w oczy. Czasem nie owocują wcale, czasem wręcz przeciwnie - uginają się pod ciężarem oblepiających gałązki owoców i nierzadko - stada żerujących na nich szpaków ;) Już dawno odkryliśmy, że drzewka, mimo braku arystokratycznych korzeni, rodzą owoce, które swoim niepowtarzalnym smakiem mogłyby zadowolić najdelikatniejsze nawet podniebienia smakoszy.
Lipiec upływa wcale nie leniwie i wcale nie wakacyjnie. Pogoda w kratkę, bardziej wiosenna niż letnia, skutecznie zniechęca nawet do jednodniowych wypadów nad wodę. Rekompensuję to sobie na przemian - wizytami u przyjaciół i goszczeniem ich u siebie, bo w przeciwieństwie do kapryśnej pogody, z nimi zawsze jest lato :) W kuchni trwa gorący okres przetwórstwa owocowego i w kipiących nieustannie garnkach zmienia się tylko wsad - jagody kamczackie i agrest ustąpiły miejsca czereśniom (o których następnym razem :)), kiedy na swoją kolej czekają już niecierpliwie porzeczki. Czasu i miejsca na inne przyjemności kulinarne brak, więc do łask wracają szybkie i proste obiadowe makarony.
dam Ci serce szczerozłote.
dam konika cukrowego.
weź to serce, wyjdź na drogę.
i nie pytaj się "Dlaczego?"
Szczerozłotego serca co prawda nie mam, ale za to mam truskawkowe ;) Sezon truskawkowy w moim ogrodzie zakończył się już kilka tygodni temu. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pośród pustych grządek, na jednym z krzaczków, znalazłam ostatnio piękne, słodkie, czerwone serduszko :) Sympatyczne zakończenie sezonu, prawda? :)
Znowu muszę Was przeprosić za wszystkie zaległości w odpowiadaniu na Wasze maile i komentarze. Wszystko dlatego, że zrobiłam sobie wolne i spędziłam dłuuugi weekend na moim ulubionym nadmorskim festiwalu. Mieszanie w garnkach porzuciłam na chwilę, aby zatrzymać zegary z Coldplay, pomachać długą grzywką razem z Paolo Nutinim, pobujać się do afrykańskich rytmów w strugach wieczornej ulewy wraz z Youssou N'Dourem, zajrzeć w czarne oczy Małego Księcia (tak tak - stałam pod samą sceną ;D) i wykąpać się w purpurowym deszczu dźwięków jego zaczarowanej muzyki :) Ale przed tym wszystkim upiekłam ciasteczka :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)