Uff, makaronikowy debiut ma za sobą :) To jedno z tych kulinarnych zadań, do których zbierałam się wieki, dlatego tym bardziej się cieszę, że się w końcu przełamałam. Desery i większa część wyrafinowanej kuchni francuskiej wciąż budzi we mnie pewien respekt. Zdążyłam już przekonać się, że na pozór prostą recepturę, można zepsuć jednym fałszywym ruchem ręki lub subtelnymi niuansami w doborze i proporcji składników. Nie inaczej jest z makaronikami. Z moich pierwszych jestem dość zadowolona, choć daleko im do ideału i pewnie za kilka lat będę się z nich śmiała ;) Wyszły "pieczarkowate" w kształcie, z mini stópką i pierwsza ich blacha popękała złośliwie, wprawiając mnie w rozpacz ;) Na szczęście szybko odkryłam błąd, którym była zbyt wysoka temperatura i druga partia upiekła się już o niebo lepiej. Idealną konsystencję ciasta, która gwarantuje 90% makaronikowego sukcesu, też mam do poprawki, bo chociaż przeczytałam wszystkie możliwe "tips&tricks" na ten temat, nie można dopracować tego inaczej, jak własnym doświadczeniem. Jedyne, do czego nie mogę się przyczepić to ich smak :)
Magia zimy i nadchodzących świąt sprawiły, że zamarzył mi się piernikowy makaronik lub makaronikowy piernik :) Koniecznie z korzennymi przyprawami, czekoladą i śliwkowym przełożeniem - taki piernikowy smak w pigułce :) Efekt osiągnięty, bo do ciasta bezowo-migdałowego wystarczyło dodać przyprawy do piernika, a krem, który urodził się spontanicznie w trakcie walki z makaronikowymi skorupkami, godnie dopełnił dzieła. I tylko koloru piernikowego brak, bo w całym stresie makaronikowego debiutu nie miałam głowy do wymyślenia zabarwienia (chociaż teraz myślę, że wystarczyłoby dodać łyżkę kakao ;)) Najwyraźniej nie miało to dużego znaczenia, bo po rozpływających się w ustach makaronikach nie ma już śladu i na święta na pewno będę musiała upiec je znowu, a wtedy będą na pewno kształtniejsze, barwniejsze, mniej "pieczarkowate" i równie pyszne :)
Makaroniki piernikowe z kremem czekoladowo-śliwkowym:
bezowe skorupki -
90 g (z ok. 4 jajek) białek,
30 g drobnego cukru kryształu,
200 g cukru pudru,
110 g migdałów
1 łyżeczka przyprawy do piernika
krem czekoladowo-śliwkowy -
100 g czekolady deserowej,
60 g suszonych śliwek,
2 łyżki śliwowicy,
80 g masła
Ważne - białka oddzielić od żółtek około cztery dni przed planowanym pieczeniem makaroników i przechowywać w lodówce. Dzień przed pieczeniem wyjąć białka z lodówki, aby osiągnęły temperaturę pokojową.
Białka ubijać mikserem, aż zacznie tworzyć się gęsta piana. Dodać cukier kryształ i dalej ubijać, aż piana stanie się sztywna i lśniąca. Nie można ubijać piany bardzo długo, aby nie stała się sucha.
Do blendera z przystawką lub malaksera wrzucić migdały i cukier puder i zmielić całość na mączkę. Przesiać przez sitko, aby pozbyć się wszystkich niezmielonych grudek. Cukier z migdałami wymieszać z przyprawą do pierników. Do składników suchych dodać pianę z białek i kilkoma sprawnymi ruchami łyżki lub gumowej szpatuły wymieszać całość. Trzeba bardzo uważać, żeby nie mieszać zbyt długo, ponieważ masa będzie coraz rzadsza. Najlepiej zrobić mały test i nałożyć trochę masy na talerzyk - masa o idealnej konsystencji powinna lekko rozlewać się na boki i utworzyć gładką powierzchnię. Jeżeli jest zbyt gęsta i na powierzchni zostaje np. czubek po łyżce, trzeba jeszcze 2-3 razy zamieszać masę.
Płaską blachę do pieczenia wyłożyć pergaminem. Rękaw cukierniczy (lub róg woreczka foliowego) napełnić masą i wyciskać równe kółka o około 2-3 cm średnicy. Odstawić blachy na około pół do godziny do obeschnięcia.
Rozgrzać piekarnik do 140 stopni. Bezowe skorupki piec około 15 minut, najlepiej przy lekko uchylonych drzwiczkach piekarnika. Upieczone ciasteczka odstawić na chwilę do ostygnięcia, a potem delikatnie odklejać od papieru. Jeżeli nie chcą odchodzić, kruszą się lub rozwarstwiają, nalejcie odrobinę wody pomiędzy blachę a pergamin - pod wpływem pary skorupki odkleją się łatwiej.
Aby przygotować krem, należy posiekać śliwki, zalać je śliwowicą (można użyć innego mocnego alkoholu) i odstawić na około pół godziny. Po tym czasie śliwki przełożyć do rondelka, dodać kilka łyżek wody (tyle aby woda pokryła dno) i gotować na małym ogniu mieszając około 10 minut. Odstawić z ognia i dodać połamaną na kawałki czekoladę. Całość wymieszać, aż czekolada całkowicie się rozpuści. Jeżeli śliwki nie rozgotują się i zostaną większe kawałki, lekko zmiksować blenderem. Masę ostudzić.
Masło utrzeć na puszysty, biały krem. Dodawać po łyżce masy śliwkowo-czekoladowej ciągle ucierając. Gotowy krem zostawić na pół godziny w lodówce do schłodzenia.
Krem nakładać łyżeczką na bezową skorupkę przykrywając drugą.
Makaroniki najlepiej przechowywać z szczelnym, zamkniętym pojemniku w lodówce. Najlepiej smakują na drugi dzień, kiedy smaki się połączą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Coś niesamowitego, co za połączenie, jedno z moich ulubionych! Piękne zdjęcia :)Chętnie wprosiłabym się na jednego makaronika :)
OdpowiedzUsuńMisiu, w takim razie zapraszam na święta, bo po tych zostało już tylko przyjemne wspomnienie (i zdjęcia!) ;)
OdpowiedzUsuńTwoje zdjecia mnie poprostu zachwycaja:)
OdpowiedzUsuńa te malenstwa sa cudowne i na pewno pyszniutkie:)
Niesamowite! Takim makaronikiem , to ja bym się chętnie poczęstowała:)
OdpowiedzUsuńKomarko, jakbyś dodała kakao, to makaroniki wyglądałyby całkiem jak pierniczki ;)
OdpowiedzUsuńTakie jak teraz są w sam raz :) Świetny pomysł na święta :)
Są cudowne Komarko! Takie świąteczne i piękne:)
OdpowiedzUsuńChętnie bym spróbowała, bo ja nigdy nie jadlam makaroników.
Pozdrowienia:)
Alez piekne, foremne, zawodowe makaroniki! No i jeszcze ta kompozycja smakow, bardzo swiateczna... Ja troche boje sie makaronikow, ale w twoim wpisie znalazlam sporo przydatnych wskazowek, wiec kto wie, kto wie...
OdpowiedzUsuńKomarko-przewspaniale Ci wyszly makaroniki!!! ja probowalam tez robic,ale pierwsza proba jest nieudana,tzn,smakowo udana jak najbardziej,tylko wyglad nie ten :) ale nie zniechecam sie,bialek mam troche w zapasie w lodowce :)po prostu MUSZA mi raz wyjsc :)
OdpowiedzUsuńCudne fotki,jak zwykle i niezwykle aromatyczne musialy byc,bo wygladaja swietnie!!
Pozdrawiam piatkowo :)
Komarko, ja mam dwie próby za sobą - druga bardziej udana - były stopki:). Diś przyjeżdża do mnie siostra... Białek całe góry...(no..., słoiczki), może zaproponuję jej zabawę z Twoją cudną propozycją....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i serdecznie!
Wyszły fantastycznie :) i ten krem, uwielbiam połączenie czekolady ze śliwkami. Ja mam próby makaronikowe jeszcze przed sobą, na razie gromadzę przepisy. Może zrobię sobie postanowienie noworoczne? :)
OdpowiedzUsuńTakich pysznych makaronikow jeszcze nie widzialam :) Jak dla mnie makaroniki doskonale :)
OdpowiedzUsuńAlez one sa piekne... i ten pomysl na polaczenie piernikowych smakow w jednym makaroniku...cudo. Koniecznie sprobuje, ale juz po przedswiatecznym szalenstwie prwygotowan, gratuluje pomyslu i dzieki za przepis, Komarko. Pozdrawiam serdecznie;
OdpowiedzUsuńAnna
ja też przymierzam się do makaroników, a Twoje wyszły piękne i ten pyszny krem
OdpowiedzUsuńMakaroniki wyszly świetne, ja też od dluższego czasu się zbieram do zrobienia swoich pierwszych makaroników. a połączenie śliwki i czekolady w tych ciasteczka jest po prostu mistrzowskie.
OdpowiedzUsuńGratulacje. Ja się wciąż zbieram i zebrać się nie mogę.
OdpowiedzUsuńPiękne :)
Boskie, mi jeszcze nie udało się ich zrobić dobrze. Wyglądają super! :)
OdpowiedzUsuńKomarko ślicznie Ci wyszły, nie za małe, nie za duże. Makaroniki to ciastka do których podchodzi się podobno jak do jeża, ale po udanym wypieku nie można się już bez nich obejść. Gratuluję
OdpowiedzUsuńKomarko, piękne. I podziwiam, bo choć ja brałam udział w blogerowych 'warsztatach' makaronikowych, i potem sama raz zrobiłam, to jednak dla mnie to za dużo zabawy (choć są pyszne). No, cukiernikiem to nigdy nie będę ;)
OdpowiedzUsuńKomarko pisze z telefonu wiec bedzie lakonicznie: Wymiatasz!!! :) buziaki!
OdpowiedzUsuńKomarko urocze pomysłowe i na pewno przepyszne połączenie. Przyznam, że mi się nawet bardziej podobaja takie jasne, świetny kontrast kolorystyczny.
OdpowiedzUsuńPiękne Ci wyszły Komarko, no i ten gazik, śliczności.
OdpowiedzUsuńCudeńka!!!
OdpowiedzUsuńI wiesz, Komarko, mi się takie podobają. Białe, bez zabarwiania na bardziej piernikowy kolor - są idealne. Takie zimowo-świąteczne...
I marzy mi się, żeby ich spróbować... już nawet boję się po raz kolejny spoglądać na Twoje zdjęcia!
Komarko ,a ja , ja mogę do ciebie na święta?Takie makaroniki to jak z bajki są ,ach
OdpowiedzUsuńwiesz kurcze ja trochę Wam zazdroszczę -czyli Dziuni i tobie, żeś kuzynki ,a nie chcecie takiej szytej Margot na kuzynkę ?
Piękne zdjęcia !
OdpowiedzUsuńco za cudeńka! Podoba mi się pomysł na to połączenie: delikatna beza ze smakiem piernikowym..
OdpowiedzUsuńna mnie makaroniki wciąż czekają..
Strasznie oryginalne i ładne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOjej! Makarony! Zjadłabym ze smakiem :)
OdpowiedzUsuńO takim pięknym debiucie, to ja marzę! Póki co więc sobie popatrzę. Bo znając mnie i moje niezorganizowanie zapewne zapomniałabym czegoś, poplątała wszystko i wyszłaby absolutna katastrofa... ;))
OdpowiedzUsuńPrzecież one są przecudne, jakbyś robiła je od lat Doskonałe!
OdpowiedzUsuńJa bym powiedziała wprost, że to debiut z grubej rury - nie dość że makaronikowy to jeszcze świąteczny :)
OdpowiedzUsuńSą genialne... mrrrr.
OdpowiedzUsuńJak mnie tu dawno nie było... nie mam czasu na siedzenie przed komputerem, ani nawet na gotowanie :(
Przyszłam pocieszyć oko :)
Pozdrawiam ciepło :)
takich pięknych zdjęc... ojej, ikt by się nie powstydził.
OdpowiedzUsuńsą cudowne.
tak jak te makaroniki. rewelacja.
Zostałam zakochana w twoich makaronikach komarko :)
OdpowiedzUsuńBaardzo apetyczny blog :)
OdpowiedzUsuńAga, dzięki :) To prawda - takie na jednego kęsa, którym można się delektować :)
OdpowiedzUsuńAtino, chętnie bym Cię poczęstowała :)
Abbro, właśnie - dopiero jak wsadzałam je do pieca, pomyślałam o tym kakao ;) Następnym razem dodam!
Majanko, ja też właściwie jadłam je po raz pierwszy. Naprawdę warto spróbować :) Pozdrawiam cieplutko!
Maggie, dzięki! Ja też się strasznie stresowałam, ale nie pozostawało nic innego jak tylko w końcu spróbować :) No i nie było tak źle, jak na pierwszy raz ;)
Gosiu, pierwsza blacha moich makaroników też wyglądała rozczarowująco ;D Z drugą poszło już lepiej. Teraz mam ochotę spróbować jeszcze raz (zielone mi się marzą ;D)
Ewelajno, mam nadzieję, że zabawa makaronikowa udała się :) Pozdrowienia!
Evitoo, tak to bardzo dobre noworoczne postanowienie :) A smak piernikowych naprawdę grzechu warty :)
Majka, dziękuję! :)
Anno dziękuję :) Makaroniki to też dobry sposób na Sylwestra i Nowy Rok :)
Już wiem na co przerobię białka z wypieków światecznych!
OdpowiedzUsuńZauberi, w takim razie życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńKasiu S. spróbuj koniecznie - i samych makaroników i tego połączenia :)
Wiosanno, dziękuję :) Mnie też to zabieranie się trochę zajęło ;)
Na_Stole.pl, ja też się przekonałam, że doświadczenie przy makaronikach to podstawa. Ale trzeba próbować :)
Aniu_Apsik, dobrze powiedziane - właśnie tak do nich podchodziłam - jak do jeża ;D Wyszły rzeczywiście malutkie, po mało się rozpłynęło ciasto (bo było za gęste) :)
Ptasiu, dzięki! :) Ja za to gruntownie przerobiłam najpierw temat w teorii ;)
Elu, dzięki! I buziaki ślę do telefonu ;D
Lu, właściwie ja też nie użalam się na tym kolorem :) Przyprószone cynamonem są OK. :)
Beatko, dziękuję :D
Amarantko, widzę, że zdecydowanie za mało ich zrobiłam ;) A nadają się na prezenty wprost idealnie :)
Margot - my Cię z miłą chęcią adoptujemy na naszą kuzynkę! :D I na święta zapraszamy serdecznie! :)
Dorotko, dziękuję :)
Cukrowa_wróżko, połączenie jest wspaniałe - słodka skorupka i wytrawne, czekoladowe nadzienie. Mniam :)
OdpowiedzUsuńDomku z Piernika, dziękuję :)
Zemfiroczko, no tak - najprawdziwsze makarony :D
Zaytoon, mimo wszystko zachęcam do wypróbowania :D
Beatko, dziękuję, ale ja się naoglądałam tyle naprawdę idealnych, że na razie widzę same ich niedociągnięcia ;)
Arven, to bardzo dobry czas na debiut :D
Zuza, dzięki i również pozdrawiam :)
Karmel-itko, bo te makaroniki mimo wszystko bardzo fotogeniczne są :)
Kuchareczko, oj dziękuję! :D
Asiu, witaj! :)
Boberku, polecam! Nawet w wersji wytrawnej można je zrobić (widziałam gdzieś, hmm - keczupowe? :D)) Przy okazji debiut łyżkowy był! :D
Komarko! Przepiękne! I cóż za smaki! Jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Pychota!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem wyglądają zachwycająco :) A ten smak - już sobie wyobrażam... :)
OdpowiedzUsuńCzy można dodać do kremu mascarpone :)
OdpowiedzUsuń