Gorrrrąca czekolada z chili

31 stycznia 2010

gorąca czekolada z chili do picia

Dzisiaj rano usłyszałam niewesołe wieści. Mroźna, śnieżna i prawdziwie zimowa zima na potrwać aż do końca marca :/ Jeszcze całe dwa miesiące za pan brat z grubymi płaszczami, ciepłymi szalikami, długimi kozakami, rękawiczkami i kremami ochronnymi do buntującej się przeciw arktycznemu powietrzu, tak jak i reszta ciała twarzy. Na domiar złego spadające ciśnienie powoduje, że niczym narkoleptyk chodzę w półśnie i zazdroszczę niedźwiedziom, które w tym czasie przewracają się z boku na bok w swoich wygodnych legowiskach, pogrążone w słusznym i usprawiedliwionym przez naturę zimowym śnie. Brak energii, brak weny twórczej, ech szkoda gadać. Bo zima powinna się kończyć tuż po Nowym Roku :)

Niestety, jest jak jest i pozostaje tylko cieszyć się, że istnienie czekolada! :) Czekolada, której tej zimy zjem chyba rekordową ilość, a przynajmniej jestem na dobrej do tego drodze ;) Dzisiaj dostarczyłam sobie podwójnej dawki endorfiny racząc się rozgrzewającą czekoladą do picia z dodatkiem chili. Że sama czekolada poprawia humor wiedziałam już wcześniej, ale okazuje się że kapsaicyna, odpowiadająca za smak i ostrość chili, również sprzyja wytwarzaniu hormonu szczęścia. Taka podwójna dawka szczęścia i może uda się przetrwać do kwietnia, czego i Wam życzę. Aby do wiosny! :)

gorąca czekolada z chili do picia

Gorąca czekolada z chili:

100 g czekolady deserowej z chili lub zwykła deserowa + szczypta przyprawy chili,
350 ml mleka,
250 ml śmietanki kremowej,
1 łyżka cukru, najlepiej brązowego,
1 łyżeczka cukru waniliowego,
szczypta kardamonu,

Mleko wymieszać ze śmietanką i podgrzać. Dodać połamaną na kawałki czekoladę i mieszać aż się rozpuści. Dodać cukier, cukier waniliowy i kardamon. Zagotować i przez chwilę ubijać trzepaczką, aż utworzy się rozkoszna pianka ;) Podawać na gorąco.


35 komentarzy

  1. Jeszcze nigdy nie piłam czekolady z chili. Musze koniecznie kiedyś spróbować.
    Oj, też bym chciała by zima juz sie skonczyła i przyszła zielona wiosna. Strasznie tęsknię za słoncem, ciepłem i zielenią.

    Czekolada może nam wynagrodzić zimno, poprawić humor , rozgrzać, o tak :)))

    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniałam dodac, że zdjęcia mnie zauroczyły, szczególnie ta stróżka czekoladki płynąca po kubeczku - tak cudnie wygląda. To przypadkowo czy specjalnie? ;))))

    Buźka:**

    OdpowiedzUsuń
  3. taka czekolada na rozgrzewkę w tę mroźną zimę jest idealna:) Ja się chętnie poczęstuję:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to mnie zmartwiłaś. Bo myslałam, a właściwie miałam nadzieję, że po feriach, które u mnie są za dwa tygodnie, będzie już wiosna. Wizja jazdy do pracy po osnieżonych drogach nie napawa mnie optymizmem:) A czekolada wygląda bardzo kusząco:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmm ta stróżka czekolady skłania mnie ku pytaniu - po Ci jeszcze ta urocza łyżeczka? ;)
    ja bym ją zbadała organoleptycznie haha
    W życiu jadłam tylko jedną smaczną czekolade z chili - Frazera z Finlandii. Pojawiły się na krótko na PL rynku, ale już takie ugrzecznione, stonowane.

    a przepis jest na dwa duże przyjacielskie kubki Walentynkowe___

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdaje się, że mam wspólniczkę w wyjadaniu czekolady. Ja też nie łączyłąm jeszcze czekolady z chilli, ale tę wersję muszę koniecznie spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Te dobre wieści o trwaniu zimy też do mie doszły... taka czekolada może ją jednak pokonać! Wierzę w to!

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdyby nie zima , to czekolada z chili nie miałaby takiego smaku i uroku:) Muszę koniecznie spróbować, a zdjęcia bardzo zachęcają - świetne !!

    OdpowiedzUsuń
  9. chętnie spróbowałabym tej ostro-słodkiej mieszanki:) no i wyłamię się trochę bo zimę to ja bardzo lubię...

    OdpowiedzUsuń
  10. To prawda oby przetrwać do wiosny!!! Miejmy nadzieję, kiedyś to nastąpi :-) a zima odejdzie w siną dal! Czekolada mniami mniami, bardzo mnie kusi, a zdjęcia po prostu rewelacyjne!

    OdpowiedzUsuń
  11. Komarko, jak to do końca marca? matko i córko, naprawdę są takie prognozy? Teraz wiem, dlaczego ostatnimi czasy omijam wszelkie pogodowe wiadomości w tv. :D
    A co do czekolady... cóż dodać... chyba tylko, że mnie to by się taka przydała każdego dnia w pracy... gdybym tylko piła mleko... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. mmm...nie ma jak to goraca czekolada z nutka pikanterii:P wspaniale wyglada Komarko, i te zdjecia...cudo.
    pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj taka kawusia to musi dawac kopa i rozgrzewac :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta czekolada uciekająca z kubka,ach :) Fantastyczne zdjęcia, w przeciewieństwie do prognóz.. ostatnio nawet zaczęłam je oglądać , bo ta zima to trochę przegina w tym roku - do końca marca?! Oj, taka czekolada będzie niezbędna :)

    OdpowiedzUsuń
  15. aż do końca marca?
    może wspólnie poczarujemy, by wiosna szybciej przyszła?
    dzikie tańce, wiosenne potrawy... może sobie Zima pójdzie...

    czekolada palce lizać :)
    zapewne rozgrzewa, ze hej :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czeko super, ale ta stróżka na kubku wygląda nieapetycznie i niechlujnie, psując staranną stylizację

    OdpowiedzUsuń
  17. uwielbiam oglądać napoje i ciasta czekoladowe ( pic i jeść też ale w malutkich dawkach) a twoje zdjęcia są Komarko jak na wróżkę przystało wręcz czarodziejskie

    OdpowiedzUsuń
  18. Majanko, spróbuj kiedyś czekolady z chili koniecznie! Nawet malutka szczypta podkręca smak. No i rozgrzewa, co przy aktualnych okolicznościach przyrody jest nie bez znaczenia ;) A stróżka uciekła z łyżeczki i tak już została ;))

    Atinko, zapraszam! :) Wszystkich gości chętnie częstowałabym taką czekoladą w te okropne mrozy ;)

    Wiosenko, pozostaje mieć nadzieję, że synoptycy się mylą, co w końcu nierzadko im się zdarza ;)

    WiKKori, łyżeczka jest to wyjadania pianki :D
    A przepis rzeczywiście jest na dwa duże kubki albo trzy mniejsze :)

    Kabamaigo, teraz ta czekolada usprawiedliwiona, ale już się boję, czy na wiosnę nie będzie trzeba się zapisać na jakiś intensywny aerobik ;D

    Agatko, jak też w to wierzę i stosuję! ;)

    Szarasiu, masz trochę racji - latem pewnie już tak nie smakuje jak teraz kiedy zawieja za oknem :)

    Myniolinko, ja lubię tą zimę, ale przez chwilę ;) Chociaż lepsza taka niż deszczowo-zgniła jak w tamtym roku ;)

    Kuchasiu, dziękuję :) A z tą zimą to oby szybko się zwinęła ;)

    Małgosiu, lepiej nie oglądać tych prognoz i nerwów sobie nie psuć ;) A mleka w takiej oszukanej czekoladowej postaci też nie tolerujesz??

    Olu, dziękuję i pozdrawiam rozgrzewająco :)

    Ewo, kawy tam co prawda nie ma ni grama, ale czekolada z pomocą ostrego chili też kopa daje, chociaż na chwilę :)

    Lukrecjo, dziękuję :)

    Moniko, ja wciąż mam nadzieję, że jednak się pomylili z tym marcem ;)
    W przeciwnym razem trzeba będzie zaopatrzyć się w kontener czekolady ;)

    Peggy, tak poczarujmy!! :D Może jakąś Marzannę trzeba wcześniej podtopić?? ;D

    Anoniomie, paru fanów owa kontrowersyjna stróżka jednak ma.. ;) A co do stylizacji, to w przypadku jedzenia takie zawsze super staranne są nudne i hmm trochę plastikowe?

    Margot, żeby tak jeszcze te moje czarodziejskie umiejętności były skuteczne w przeganianiu zimy :D Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Droga Komarko, chcialabym napisac, ze ciesze sie, ze wrocilam na wyspe z tych mrozow, ale to by byla kolejna nieweseola wiadomosc, bo Ty tam zostalas...sssssssss (TU SIE WTRACIL KRUSZYNEK, KTOREGO ZABRAL TATA) mysle, ze ta kawa na pewno Ci pomoze, tylko serwuj ja sobie czesciej, a ja bede trzymac kciuki, byle do marca! :-) p.s. zawsze mnie zastanawial smak czekolady z chilli, ale do tej pory sie nie odwazylam...

    OdpowiedzUsuń
  20. Komarko jako miłośniczka czekolady z chilli i osoba, która źle znosi zimno i ciemności, ma dość mrozów i zjada tony czekolady o tej porze roku, czuję, że ten post jest jakby stworzony o mnie i do mnie. Łączę się z Tobą w tej walce o przetrwanie tej pory roku.

    OdpowiedzUsuń
  21. To ja się wyłamię. Ja lubię tę zimę, te zaspy, śnieg za oknami i na balkonie. Ava też ryje w nim z całą kocią pasją i radością. A potem wraca z mokrym ogonem i zapachem śniegu w futrze. Wtulona w nią, targając całe to kocie szczęście do kuchni, planuję kolejne małe przestępstwa kulinarne :)
    Lepsza taka zima niż ta okropna, marznąca plucha, którą aura serwuje nam co roku.

    A ta strużka czekolady na kubku jest doskonała - naturalna jak wieczór na kanapie, ciepła jak czekolada. A co to za kolorowe babusie obok?

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudawianki, to na wyspie cieplej?? Bo jakiś czas temu widziałam w wiadomościach zaskoczonych mocno Anglików odkopujących swoje auta z zasp śniegu ;D Bardzo polecam czekoladę z chili. Przyprawy nie czuć tak bardzo. To jak działanie z opóźnionym zapłonem - najpierw czuć tylko czekoladę, a dopiero potem przyjemne ciepełko w gardle :) Pozdrowienia dla Kruszynka!!

    Lo, dobrze wiedzieć, że nie tylko ja czekam wiosny jak zbawienia i obsesyjnie sprawdzam termometr za oknem :))

    Usagi, o tak z dwojga złego ja też wolę obecną zimę od tamtegorocznej na przykład. A dziś też obserwowałam kota mojej babci jak ganiał po zaspach za ptakami :D Bo moja kicia niewychodząca, ale też lubi sobie posiedzieć na zawianym śniegiem balkonie :)
    Te kolorowe babusie to azjatyckie ryżowe bułeczki na parze ;D Ale nie do końca wyszły mi tak jak chciałam, więc podam przepis dopiero jak go dopracuję do końca ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. jak Vianne w "Czekoladzie", rozpala ukryte pragnienia filiżanką słodkiej czekolady. prosty i wspaniały przepis na chwilkę zapomnienia. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Matko jedyna Komarko do końca Marca?????? Bardzo Wam współczuję :( Pozostaje mi mieć nadzieję, ze tutaj zima nie wróci brrrrr
    W Warszawie było -20 i to mi wystarcza za całą zimę i wcale nie chcę więcej.
    Czekolada z chilli to moja ulubiona. Kiedyś lubiłam tą z pomarańczą, później z miętą ale chili bije wszystko na głowę :)

    Buziaki rozgrzewające :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Wczoraj słyszałem, że zima do połowy lutego- może nie będzie tak źle...
    Przepis na czekoladę z chilli jest w nowej książce Jamiego. Nie przepadam, za czekoladą na gorąco (co innego w tabliczce). Czekam więc na gości i wtedy przepis u mnie zagości:)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  26. Oby do wiosny! Ale jak już zmarznę, to taką rozgrzewającą czekoladkę sobie zaserwuję. Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  27. Olu, prawdę piszesz - z taką czekoladą to prawdziwa chwileczka zapomnienia (nawet o zimie można zapomnieć! ;)) Pozdrawiam!

    Poleczko! Zainspirowałaś mnie właśnie do uwarzenia czekolady z suszoną miętą! :) Nie próbowałam nigdy takiej, ale coś czuję, że dobra :)

    Mich, Twoja wersja prognozy zdecydowanie bardziej mi odpowiada! Będę się jej trzymać :D
    A co do czekolady, to ja mam dokładnie odwrotnie - w tabliczce tak sobie, ale w postaci pitnej i w wypiekach bardzo chętnie :) O której książce Jamiego piszesz? Przejrzałam jeszcze raz moją ostatnio nabytą Ministry of Food, ale na czekoladę się nie natknęłam. Pozdrawiam!

    Malto, no to zdrówko! ;))

    Zaytoon, ale z Ciebie gorąca kobieta! Ja marznę cały czas! ;D Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Gorąca czekolada z chilli... wygląda pięknie i na pewno też tak smakuje... idealny podgrzewacz na tą zimową porę :)

    a mnie jeszcze zaintrygowały te kuleczki obok kubka? cóż to za smakołyk Komarko?

    OdpowiedzUsuń
  29. Amarantko, te babeczki to nie do końca udane azjatyckie ryżowe bułeczki na parze ;)) Nie podaję na razie przepisu, bo zdecydowanie wymaga on dopracowania. Jak trafię na ten idealny, to na bank pojawią się na blogu jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Baaardzo lubię czekoladę z chili! Do tej pory zjadałam ją na razie tylko w wersji 'tabliczkowej', ale tak zachęcająco piszesz i kusisz zdjęciami, że daję się namówić :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Kusisz tymi tłustymi, aj kusisz. O semli czytałem nie dalej jak w ostatni weekend. Twoje wyglądają obłędnie.

    Dopiero teraz wyczytałem odpowiedź o czekoladzie. Pisałem o najnowszej książce Jamiego - Jamie's America. Na szybko przetłumaczę, może przepis będzie miał większe branie u Ciebie skoro lubisz:
    przepis na 6 małych kubeczków (na stronie zaprezentowane są jeszcze ciasteczka churros ale to może kolejnym razem).
    1 litr pełnotłustego mleka
    1/2 łyżeczki cynamonu
    1 świeże zielone chilli, przepołowione, bez pestek
    2 łyżki z górką jasnego brązowego cukru
    2 łyżki z górką mąki kukurydzianej
    150 g czekolady (min 70% cacao), połamanej

    przygotowanie: na średnim ogniu podgrzać mleko z cynamonem i chilli. Doprowadzić do wrzenia, po czym zmniejszyć ogień. Gotować 8 minut (to infuse, ale chyba chodzi o zredukowanie a nie parzenie). Ok- to let the flavours infuse. Zmieszać cukier z mąką kukurydzianą w małym naczyniu z kilkoma łyżkami zimnej wody do uzyskania smooth pasty. Dodać pastę do mleka i dobrze rozprowadzić. Zmniejszyć temperaturę i dodawać po trochu kawałki czekolady do całkowitego rozpuszczenia. Gotowe.

    ps. ciastka do tej czekolady z tego co widzę smaży się w oleju, wiwat tłuszcze!:)
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  32. Dzięki :) To wszystko tłumaczy, bo Ameryki Jamiego nie widziałam jeszcze na oczy ;) A przepis zdecydowanie do wypróbowania. Już widzę, że to z tych gęstych, zawiesistych czekolad, które najlepiej nadają się do maczania w nich jakiś dodatkowych pyszności (co już jest całkowitą rozpustą! ;)) Moja z chili jest troszkę lżejsza i ma konsystencję kakao.

    OdpowiedzUsuń
  33. czarujesz zdjeciami Komarko, calkowicie pochlonelo mnie to chili, a czekolada, tylko och-i-ach!!

    OdpowiedzUsuń