Co tam strudle - mogą poczekać ;) Skoro dzisiaj świętujemy Dzień Jabłka, nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności. Panie i panowie - oto moje ukochane jesienne ciasto z jabłkami w roli głównej :) Przepis na paj jabłkowy powinien i miał w zamiarze znaleźć się tutaj już na początku istnienia bloga. I nie zwlekałam z tym aż do dzisiaj, bo nie chciałam się podzielić - nie udawało mi się to (choć próbowałam każdej jesieni!), ponieważ to chyba jedyne ciasto, które tak trudno uchować w całości, już tuż po wyjęciu z piekarnika :)
Ostatnio dopadło mnie paskudne przeziębienie :/ Trochę się zdziwiłam, bo jeżeli już mam zachorować, zwykle łapię sezonową grypę (lub coś grypopodobnego) na przełomie października i listopada i na tym koniec. Ale żeby na początku września?? O nie nie, nie poddam się tak łatwo! Z lekka pociągając nosem wybrałam się więc czym prędzej na zbiory dojrzałego już dobrze czarnego bzu, w którego cudowne właściwości wierzę już od wczesnego dzieciństwa, o czym już Wam kiedyś opowiadałam ;) Moje intuicyjne wierzenia na szczęście popierają też mądrzejsze głowy, które odkryły, że czarne kuleczki są jednym z najbogatszych źródeł bioaktywnej substancji - anthocyainy, stymulującej system immunologiczny naszego organizmu do zwalczania takich właśnie paskudnych infekcji.
Skoro lato zbiera już swoje zabawki i na poważnie szykuje się do odejścia, wypadałoby pożegnać je, jak co roku, ciastem ze śliwkami. Nasza ogrodowa staruszka-węgierka już dawno obrana została do ostatniej śliweczki. Niespecjalnie się przy tym napracowaliśmy, bo po całkowitym zasypaniu nas słodkimi owocami tamtego lata, w tym drzewko odpoczywa (co z racji wieku bez dwóch zdań mu się należy) i dlatego ulubionych słodkich, winnych węgierek zebraliśmy tylko skromne wiaderko. Na ciasto (a nawet i dwa) na szczęście wystarczy :)
Wybaczcie, że znowu nie było mnie tutaj trochę, ale tak to już jest, że świat zatrzymuje się na chwilę, kiedy traci się przyjaciela, a ja niestety straciłam ostatnio moją kocią przyjaciółkę i niezawodną asystentkę kuchenną :( Jednak świat toczy się jednak dalej, więc wracam z obiecaną wakacyjną relacją.
Subskrybuj:
Posty (Atom)