Kolejna propozycja z przebojowej "Mamuszki", która czekała na wypróbowanie odkąd tylko po raz pierwszy przejrzałam książkę. W końcu doczekała się realizacji, bo pomyślałam, że do takiego sernika świetnie pasować będą sezonowe owoce. I rzeczywiście pasują, chociaż muszę przyznać, że z samym ciastem mam mały problem - nie jestem w stanie określić się, czy sernik ukraiński tak do końca mi smakował czy nie, czy kiedykolwiek upiekę go ponownie. Może dlatego, że uwielbiam serniki i mam silnie zakodowany smak tego tradycyjnego. A ten jest zupełnie inny.
Lato to czas, kiedy nie trzeba długo zastanawiać się na deserem. Świeże, sezonowe owoce nie wymagają szczególnej oprawy, żeby zachwycić smakiem na dobre zakończenie posiłku. Wystarczy puszysty biszkopt albo kruche ciasto, odrobina bitej śmietany lub gałka waniliowych lodów. Lubię tak najprościej, jak to tylko możliwe - owoce, szczypta cynamonu i rozkosznie kruche, najlepiej lekko razowe ciasto. To już chyba naprawdę ostatnie w tym roku truskawki, które połączyłam z czerwonym agrestem, aby złagodzić wyraźny, kwaskowaty smak tego drugiego.
Dwukolorowy, bo nie mogłam zdecydować się, czy zrobić dżem z agrestu zielonego, czy czerwonego :) W końcu ugotowałam dwa oddzielne, a później wpadłam na pomysł, żeby zapakować je razem, do jednego słoika i tym samym zrobić dżem dwukolorowy. Wyszło całkiem fajnie, szczególnie, że oprócz kolorów, warstwy troszeczkę różnią się też smakiem - agrest czerwony jest słodszy od zielonego. A do tego wszystkiego świeży aromat mięty :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)