Mieszkanie wysprzątane, jedzenie przygotowane, święconka poświęcona, ubrania wyprasowane, jajka pomalowane... Tak, to już prawie święta :) Dziwne w tym roku, bo bardziej zimowe niż wiosenne, ale kiedy już gotowe są mazurki, nie można pomylić się które to święta :)
Jest to jeden z tych przepisów, które kiedyś wypatrzyłam w gazecie i zainteresowały mnie na tyle, że zostały wycięte i od tamtej pory czekają w zeszycie z przepisami na swoją kolej :) Bardzo chciałam sprawdzić, czy ciasto z dodatkiem herbaty rzeczywiście smakuje "herbacianie". Przede wszystkim, dzięki herbacie babeczki uzyskały piękny herbaciany kolor. Poza tym mają chrupiącą skórkę i miękkie wnętrze o lekkim herbacianym aromacie. Ale uwaga - babeczki są dosyć suche (to pewnie skutek uboczny dodanej herbaty ;)), dlatego bardzo zyskują maczane w herbacie lub kawie albo przekrojone i posmarowane masłem lub marmoladą.
Zaczęło się od Fetti i jej bananowego songu na patelni w Galerii Potraw :) Uwielbiam banany w każdej postaci, a że nie jadłam ich jeszcze w postaci placków, przepis wypróbowałam przy pierwszej nadarzającej się okazji. Placki są naprawdę pyszne - o bardzo delikatnej konsystencji i subtelnej bananowej słodkości. Mnie najbardziej smakują z jogurtem bałkańskim lub nisko słodzonym dżemem.
Idzie wiosna! Kiedy powietrze zmienia się z zimnego i ostrego jak zbiór maleńkich szpileczek kaleczących moje nozdrza, w aksamitne i pachnące słońcem, to nieodmienny znak, że idzie wiosna :) A z nią idą święta!