Kiedy kilka lat temu na blogu pojawił się pierwszy tort fiołkowy, dostałam mnóstwo wiadomości od czytelniczek, które pisały, że dokładnie tak wyobrażają sobie idealny, wymarzony tort weselny. Tort pojawił się też w kilku magazynach i na portalach zajmujących się modą ślubną i planowaniem weselnych przyjęć. Sama zupełnie nie miałam intencji stylizowania go na weselny, ani przez myśl nie przeszło mi, że mógłby pasować do tego klimatu, pewnie z tej przyczyny, że nigdy nie śledziłam aktualnych trendów ślubnych. Okazuje się, że coraz modniejsze stają się śluby i wesela blisko natury, organizowane w plenerze z piękną, naturalną oprawą, dekoracjami, potrawami i całym sielskim anturażem. I rzeczywiście, nic bardziej nie pasuje do całości, jak tort udekorowany naturalnymi, świeżymi kwiatami, najlepiej jadalnymi. Jeżeli ślub odbywa się akurat wiosną, to może być to tylko tort fiołkowy.
Musi być coś magicznego w tych filigranowych, słodko pachnących kwiatkach, skoro potrafią zmieniać kolor, jak za sprawą magicznej różdżki bywalców Hogwartu. Bo jak wytłumaczyć zjawiskową przemianę zielonkawego w kolorze wywaru z kwiatów na piękny landrynkowo-różowy? It's a kind of magic! jak śpiewał nieodżałowany Freddie.
Gdyby fiołki kwitły trochę dłużej, na przykład przez całe lato, a ja byłabym właścicielką kwiatowej cukierni, codziennie wypiekałabym pastelowe, makaronikowe skorupki i przekładała je fiołkowym kremem. Smakują wyjątkowo, ale już sam ich wygląd cieszy oko i nastraja pozytywnie :)
Naprawdę obawiałam się, że w tym roku fiołki będę zbierać prosto spod śniegu :) Jak wszystkich wokół i moje ukochane wiosenne kwiatki zaskoczył nagły powrót zimy, kiedy zdążyły już wystawić swoje pachnące główki z budzącego się do życia trawnika w ogrodzie. Na szczęście wystarczyło kilka dni, aby wszystko wróciło do normy, zima na dobre zabrała swoje manatki, fiołki rozkwitły w pełni, a ja, jak każdego roku o mniej więcej tej samej porze, mogłam wybrać się na fiołkobranie :)
Nie piekłam w tamtym roku bożonarodzeniowych pierniczków i dlatego pewnie lekko męczył mnie niedosyt świątecznych ciasteczek :) Kolekcja foremek do ciastek z motywami wielkanocnymi powiększa mi się co sezon (w tym roku o baranka), więc w końcu postanowiłam wykorzystać ich potencjał i osłodzić wiosenne święta o lukrowane ciastka. Marzyły mi się pastelowe zajączki, kolorowe kurki, czupurne kogutki i wełniste baranki...
Subskrybuj:
Posty (Atom)