Co ugotować na obiad?? Czasami ta myśl dręczy, męczy i prześladuje mnie od rana. I jak na złość żaden genialny ani dobry ani nawet zwykły pomysł nie przychodzi do głowy. Gdybym jeszcze miała przynajmniej dwie godziny na jego spokojne przygotowanie. Zamiast tego mam niecałą godzinę, aby obiad nie przestał być obiadem i nie zamienił się w kolację. A do tego zupełną pustkę w głowie i ograniczone, podstawowe zaplecze składników w domu. Kiedy indziej do kuchni całkiem mi nie po drodze, bo akurat z torebki wygląda i mami mnie nowa gazetka albo książka, którą przerwałam w bardzo emocjonującym momencie lub za piętnaście minut rozpoczyna się transmisja skoków narciarskich albo ulubiony serial. Taka sytuacja zdarza mi się przynajmniej dwa razy w tygodniu i wówczas pomysł na szybki, smaczny i krzepiący obiad jest na wagę złota. Najczęściej ratują mnie wtedy zupy :)
Schyłek lutego to nie tylko koniec karnawału, początek nowego semestru, definitywny koniec zimy (przynajmniej w teorii i marzeniach :/), ale też słodka chwila i czekoladowe szaleństwo z Czekoladowym Weekendem u Bei :) W tym roku rozpoczęłam go dużo wcześniej - czekoladową delicją i gorącą czekoladą z pikantną szczyptą chili, więc teraz dorzucam jeszcze tylko mega czekoladowe ciasto ze słodkimi kawałkami krówki ciągutki. Jedno jest pewne - bez czekolady o wiele trudniej byłoby przetrwać tę zimę i postulowałabym, żeby w przyszłym roku, w podobnie nieznośnych okolicznościach przyrody, czekoladową akcję przeciągnąć przynajmniej na miesiąc ;)
koty
niecnoty
co mają do roboty?
w głowie im tylko psoty
i pieszczoty
wygrzać się na dachu
w słonecznym piachu
ptaszkom napędzić strachu
a potem na kolanach
drzemać aż do rana
i sapać
i chrapać
i fukać
sennej myszki szukać
Zofia Beszczyńska "Koty"
We wczorajszym wpisie miałam zamiar wspomnieć o mojej, dawno nie goszczącej tu asystentce :) Ale jakoś zabrakło mi czasu, a dziś rano obudziła mnie wiadomość o przypadającym właśnie Dniu Kota! :) Przeczucie czy telepatia, w każdym razie kotu (kotom!) trochę uwagi należy się jak psu zupa, szczególnie w dniu jego święta.
Dlatego Milce, Edziowi, Bazylowi, Kici, France, Małej, Bice, wszystkim innym znajomym i nieznajomym kotom oraz ich szczęśliwym właścicielom życzę wszystkiego dobrego i wielu powodów do mruczenia ;) Z pozdrowieniami od lekko zaspanej Milki :)
Chociaż brzmi delikatnie, słodko i deserowo, dzisiaj serwuję danie obiadowe i na dodatek mięsne :)
Po wakacjach obiecałam Wam oryginalną recepturę z Cypru i właśnie dotrzymuję tej obietnicy. Ze słonecznej wyspy przywiozłam przepis na afelię z Commandarią - najstarszym winiem świata, o którym opowiadałam w pocztówkach z podróży. Afelia to schab marynowany w czerwonym winie i ziarnach kolendry. Ta prosta marynata nadaje mięsu delikatności, kruchości oraz słodko-cytrusowego aromatu, dzięki kwaskowatemu posmakowi kolendry. Podstawowa wersja dania to samo mięso duszone do miękkości w marynacie i podawane z jogurtem, chlebkiem pitta lub ryżem, ale afelia może być też przyrządzana w bardziej urozmaiconej formie, z dodatkiem warzyw, grzybów i przypraw korzennych (np. z korą cynamonową).
Było o słodkościach karnawałowych spod koła podbiegunowego, a teraz coś z gorącego południa. Właściwie nie mam pojęcia, czy Grecy jadają loukoumades akurat w Tłusty Czwartek. Jako że celebrują oni życiowe przyjemności przez okrągły rok i malutkie pączki oblane złocistym miodem można spróbować na każdym rogu ulicy nawet w środku gorącego lata, więc jest to bardzo prawdopodobne, że i przy okazji ostatków też się nimi raczą :)
... czyli zapusty po skandynawsku :)
Znowu jestem zaskoczona, jak drogowcy na widok pierwszego śniegu, że nie zdążyłam obejrzeć się po kompletowaniu świątecznego menu, a już mamy koniec karnawału! Rozpoczyna się tydzień pączków, faworków, oponek i donatów (w otoczeniu conffetti, serpentyn, brokatów i brazylijskich rytmów na ostatnich karnawałowych balach ;)), z kulminacyjnym punktem zapustowego obżarstwa w Tłusty Czwartek. W tym roku zima, na którą utyskuję tu już od paru tygodni ;) skłoniła mnie do przyjrzenia się, jaki sposób na kulinarne dopieszczenie się mają przyzwyczajeni do takich warunków mieszkańcy koła podbiegunowego. W ten sposób dowiedziałam się, że między innymi w Szwecji w Tłusty Czwartek nie króluje wcale pączek, ale semla :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)